*** Lena ***
Obudziłam się, leżąc w bardzo niewygodnej pozycji. Wstałam i
rozprostowałam się. Weszłam do kuchni i poczułam zapach świeżo parzonej kawy.
- Hej Tomciu –
przywitałam Lechitę.
- No cześć.
- Przepraszam Cię
Tomek – miałam ogromne wyrzuty sumienia.
- Za co? – Kędi
najwyraźniej nie wiedział o co mi chodzi.
- Za to, że
musiałeś tu zostać i jeszcze spałeś na tej niewygodnej kanapie w salonie –
spuściłam wzrok i wpatrywałam się w swoje buty. Było mi wstyd, że Tomek tak się
poświęcał.
- Matko Lena!
Skończ wreszcie! Jestem twoim przyjacielem i mogę tu zostać nawet rok. A kanapa
jest wygodna i nie marudź. A poza tym, kto u mnie zamieszkał i mi we wszystkim
pomagał jak miałem nogę w gipsie? Idź lepiej pod prysznic, to Ci woda trochę
głowę rozbudzi, bo gadasz pierdoły.
- Masz rację.
Przepraszam i dziękuję – podeszłam i przytuliłam się do mojego przyjaciela.
- Jeszcze się nie
nauczyłaś, że ja zawsze mam rację? Dobrze, już idź weź ten prysznic, a ja
zrobię śniadanie.
- Oki –
uśmiechnęłam się i udałam do łazienki. Kiedy zobaczyłam moje odbicie w lustrze,
aż się przeraziłam. Nie dziwię się, że Tomek wysłał mnie pod prysznic. Włosy
miałam sterczące we wszystkie strony, oczy czerwone i podpuchnięte. Makijaż
rozmył się przez łzy i miałam go na całej twarzy. Szybko rozebrałam się i
weszłam pod prysznic. Ciepłe strumienie wody orzeźwiały moje ciało. Użyłam
cytrynowego żelu pod prysznic i grejpfrutowego szamponu. Wyszłam spod prysznica
i owinęłam ciało ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i idąc do sypialni
przechodziłam przez kuchnię.
- Ulala! No moja
droga, tak to możesz codziennie na śniadanie przychodzić – Tomek poruszył
zabawnie brwiami, a ja wybuchłam śmiechem.
- Oj Kędi grabisz
sobie grabisz – cmoknęłam mojego przyjaciela w policzek. – Idę się ubrać, a Ty
sobie tu poczekaj – popchnęłam chłopaka w stronę krzesła, a sama udałam się do
sypialni. Podeszłam do szafy i wybrałam prostą bluzkę oraz jeansy. Odwróciłam
się, chcąc położyć wybrane przeze mnie ubrania na łóżku, gdy zobaczyłam leżącą
na poduszce bransoletkę. Była ona złotą, z serduszkiem. „ Dla mojej K. D. „ To
bransoletka musiała należeć do tej panienki Damiana. Wzięłam ją do ręki i z
całej siły rzuciłam nią o ścianę. Sama usiadłam na podłodze, opierając się
plecami o łóżko. Czułam, jak łzy spływają strumieniami po moich policzkach. Nie
czułam zimna, mimo iż dalej siedziałam owinięta samym ręcznikiem.
- Lena, śniadanie
gotowe.
- …
- Lena, wchodzę –
Tomek wszedł, a ja nadal siedziałam płacząc. – Ej, Lenka, co się stało?
Wskazałam ręką na bransoletkę w kawałkach. – To jest tej
jego panienki – mówiłam przez łzy.
- Lena – Tomek
usiadł obok mnie i mocno przytulił. – On nie był Ciebie wart. Zrozum, że to
kompletny idiota, który stracił tak wspaniałą kobietę jaką jesteś Ty, na własne
życzenie. Zobaczysz, spotkasz faceta, który naprawdę Cię pokocha i będziesz z
nim szczęśliwa. Jesteś niesamowita i szczęściarzem będzie ten, który będzie
Twoim mężczyzną. Wszystko się ułoży, zobaczysz – słowa Lechity uspokajały mnie.
- Dobra, dosyć
użalania się nad sobą – po chwili się wyprostowałam i wytarłam łzy.
- Ubierz się, bo
się przeziębisz, a ja idę do kuchni. A tego – wskazał na bransoletkę – się
pozbędę.
- Dziękuję Tomek
– powiedziałam, a Lechita zostawił mnie samą. Ubrałam się i przyszłam do
kuchni.
- Pyszna kawa –
powiedziałam, biorąc łyk napoju.
- No wiadomo, bo
ja robiłem – dobry humor Tomka poprawiał mi humor. – Przepraszam, że o to
pytam, ale co masz zamiar teraz zrobić? – Widziałam, jak trudno było zadać
Tomkowi to pytanie.
- Na pewno się
stąd wyprowadzam i odwołuję ślub, a co dalej to jeszcze nie wiem –
odpowiedziałam szczerze.
- A gdzie
będziesz mieszkać?
- Na początku
hotel, a potem pomyślimy co dalej.
- O nie, moja
droga, zabieram Cię do mnie. Pomieszkamy trochę razem, dobrze wiesz, że moje
mieszkanie jest duże. Pomieścimy się. Zaraz po śniadaniu spakujemy Cię, a
odwołaniem ślubu zajmiemy się w tygodniu. Razem damy radę.
- Dziękuję,
jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.
- Oj, bo się
zaczerwienię – mina Tomka była rozbrajająca.
- No już nie bądź
taki skromny – uśmiechnęłam się promiennie do Lechity.
- No dobrze, w
sumie i tak wszyscy wiedzą, że jestem wspaniały, przystojny i skromny – Kędi
uśmiechał się cwaniacko.
- Nie śmiem
zaprzeczyć – uśmiechnęłam się do chłopaka.
Zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się do sypialni po moje
rzeczy. Zabrałam wszystko co było moje w tym domu. Nie chciałam tu więcej
wracać. Zanieśliśmy wszystkie rzeczy do auta Tomka. Ostatni raz cofnęłam się do
mojego dotychczasowego domu. Wzięłam kartkę i długopis. „ To koniec. Jeśli
kiedykolwiek mnie kochałeś, proszę, zostaw mnie i pozwól odejść” – napisałam na
kartce. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Zdjęłam mój pierścionek
zaręczynowy i położyłam razem z kluczami na kartce. Wyszłam z domu i
zatrzasnęłam drzwi. Wsiadłam do samochodu.
- Wszystko
dobrze? – spytał Tomek, gdy zapinałam pas.
- Tak, jedźmy –
odpowiedziałam.
- Zrobimy
jeszcze zakupy, bo w lodówce już tylko światło świeci – dopiero po słowach
Tomka zauważyłam, że zatrzymaliśmy się pod marketem.
- Okej. To ja
zrobię obiad, bo Ty robiłeś śniadanie – powiedziałam, zdając sobie sprawę, że
spędziliśmy kilka godzin pakując moje rzeczy.
- Okej.
W sklepie kupiliśmy produkty do przygotowania obiadu.
Kupiliśmy także kilka innych rzeczy. Po godzinie przygotowywałam już obiad.
*** Damian ***
Obudziłem się w hotelu z bardzo obolałą głową. Pamiętałem, co
się wczoraj wydarzyło. Jestem kompletnym idiotą. Zachciało mi się podwójnego
życia. Teraz mam. Lena ma mnie dosyć i w sumie jej się nie dziwię. Zraniłem ją.
Ona nigdy mi tego nie wybaczy. Ślubu nie będzie. Straciłem ją. Żałuję, bardzo
żałuję tego co zrobiłem.
Podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Spojrzałem w
lustro. Nie wyglądałem tak źle, nie licząc sińca na czole i podkrążonych oczu.
Wziąłem prysznic i ubrałem się. Zapłaciłem za pokój i poszedłem do pubu. Nie
chciałem wracać do domu. Bałem się, że zastanę tam pustkę. Po 2 godzinach
udałem się do domu. Zastałem tam, to czego tak się obawiałem. Leny nie było.
Jej rzeczy też. Była natomiast kartka, pierścionek i klucze. Poszedłem do
salonu, wziąłem butelkę i upiłem się, po czym zasnąłem na podłodze.
____________________________________
Hej Misiaki!!!
Mam dla Was dwójeczkę!!!
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
Dzisiaj 2 ważne wydarzenia sportowe :)
Mecz Lecha z Zawiszą, na który jadę ^^
Oraz mecz naszych siatkarzy, za których będę trzemać kciuki <3
Pozdrawiam Was i życze miłego czytania :)
Szalona Fanatyczka
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAkcja powoli się rozwija i mam nadzieję, a nawet wiem to, że pociągniesz ją dalej w świetnym stylu.
Czekam na nn :*
Pozdrawiam i buziaki ^^
Dobrze, że Lenie pomógł przyjaciel Tomek :*
OdpowiedzUsuńNo, no :* Zajebisty rozdział :*
Buziaki :*
Omg auhdaiusdhaida awwww Tomuś jest taki wspaniały ♥
OdpowiedzUsuńWielbię to opowiadanie <3
Rozdział cudowny <3
A Damianowi się należało!
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Kurcze... Kędi jest taki słodki.. <3
OdpowiedzUsuńDlaczego ona nie może być z Kędim, no? Ja się pytam?
On jest taki opiekuńczy... taki cudowny. <3
Wczoraj zaimponował mi na meczu, gdy sfaulowali Formellę.
I ten jego uśmiech! Jego dłoń! Aaaa! <3
A co do Damiana to jestem ciekawa ja to się potoczy, bo wydaje mi się, że to nie koniec... ;)
Czekam na next. :*
Buziaki :*
43 year old Clinical Specialist Nathanial Longmuir, hailing from Windsor enjoys watching movies like Yumurta (Egg) and Poi. Took a trip to Himeji-jo and drives a Bugatti Type 57SC Atalante. nastepna strona
OdpowiedzUsuńdobry adwokat rozwodowy rzeszow
OdpowiedzUsuń