wtorek, 30 grudnia 2014

5."Była to chwila zapomnienia i przyjemności"


*** Lena ***
Rozmowa z Łukaszem dużo mi dała. Zrozumiałam, że czas się ogarnąć. Muszę odwołać ten cholerny ślub i wziąć się w garść. Teo ma w sobie tyle optymizmu, że udzielił mi się on od Niego. Z jednej strony miałam nadzieję, że sobie poradzę, z drugiej jednak wątpiłam w to. Wolnym krokiem przemierzałam ulice zatłoczonego Poznania. Mijałam wiele osób, jednak moją szczególną uwagę przykuwały zakochane pary. Było widać, że są szczęśliwi. Przypominali mi mnie i Damiana. Kiedyś też tacy byliśmy. Jednak szczęście jest ulotne. Wszystko zniknęło jak bańka mydlana. Z Damianem żyłam w magicznym świecie. Widziałam wszystko przez różowe okulary. Żyłam w złudnym poczuciu bezpieczeństwa. Wierzyłam, że tak już będzie zawsze. Bajkowe życie u boku ukochanego. Sama się sobie dziwię, że byłam tak naiwna. Nagle, w jednym momencie to wszystko się skończyło. I nie było już szczęścia, nie było już Nas, nie było planów na przyszłość. Idealne życie się skończyło. Nie ma bajek, a książę na białym koniu nie istnieje. Ludzie zawodzą. Niestety.
Wchodziłam do mieszkania Tomka, mając nadzieję, że właściciela nie ma w środku. Na moje szczęście byłam sama. Weszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Wiedziałam, co chcę i co muszę zrobić, ale nie wiedziałam jak się za to zabrać. Tkwiłam tak bezczynnie prze dłuższy czas. Nagle usłyszałam, jak ktoś wchodzi do mieszkania. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
     - Lena, jesteś tam?
     - Tak, wejdź.
Tomek wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.
     - Chcesz mi coś powiedzieć? – pytanie Lechity nieco mnie zaskoczyło.
     - A powinnam? – spojrzałam wyczekująco na chłopaka.
     - Wiem o tej scenie w parku… -  szatyn chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam.
     - No tak, poczta pantoflowa działa. Nie możecie się zając swoimi problemami?! – zaczęłam krzyczeć.
     - Przepraszam, nie chciałem się wtrącać. Chciałem tylko pomóc.
     - To się nie wtrącaj! Wyjdź. – krzyknęłam, a Kędi wyszedł. Boże, jaką jestem kretynką. Wyładowałam swoją frustrację na Tomku, bo nie umiem sama poradzić sobie ze swoim życiem. On i Teo chcieli pomóc, bo się martwią, a ja idiotka po prostu wydarłam się na chłopaka. Było mi cholernie głupio. Wstałam i poszłam do salonu. Lechita siedział na kanapie.
    - Tomek, przepraszam. Wiem, że chcesz mi pomóc. Tyle dla mnie robisz, a ja zachowuję się jak kompletna kretynka. Przepraszam, po prostu już nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić.
Chłopak spojrzał na mnie ze zrozumieniem i poklepał miejsce obok siebie żebym usiadła. Zajęłam miejsce na kanapie, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
     - Hej, Lenka – Tomek ujął moją twarz w dłonie tak, abym spojrzał mu w oczy. – Nie musisz ciągle być dzielna i silna. Masz prawo do chwil słabości. W takich chwilach ja jestem obok Ciebie i zawsze Ci pomogę. Tylko musisz mi pozwolić dać sobie pomóc. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Razem damy radę ze wszystkim – Kędi pocałował mnie w czoło, a ja wtuliłam się w jego wysportowane ciało. Wiedziałam, że przy Tomku nic mi nie grozi. Dodawał mi siły i odwagi. Wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć. Był moim prawdziwym przyjacielem, był tym cichym aniołem, który podnosił mnie, gdy moje skrzydła zapominały jak latać.
     - Kocham Cię Tomek – powiedziałam, całując chłopaka w policzek. On wiedział o jaką miłość mi chodzi. Kochałam go jak brata. 
     - Też Cię kocham mała – Lechita odpowiedział mi tym samym. Szatyn siedział, a ja położyłam się na kanapie, kładąc głowę na jego kolana. Leżałam tak, a on bawił się kosmykiem moich włosów. Gdyby ktoś, kto nas nie zna, widział tę scenę, pomyślałby, że jesteśmy parą. Jednak nigdy nie ciągnęło nas do siebie w ten sposób. My po prostu czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie. Nikt nie znał mnie tak dobrze jak ten chłopak, nawet Damian. Wiedział o mnie wszystko. Znał moje dziwactwa i akceptował je. Ja również dobrze znałam jego. Znałam wszystkie ważne w jego życiu osoby i wiedziałam jakie ma problemy. Nieraz rozwiązywaliśmy je razem. Zawsze wspieraliśmy się i mogliśmy na siebie liczyć. Odczułam to zwłaszcza kiedy zabrakło taty. Mama pogrążyła się w żałobie. Bardzo się zmieniła. Nie była już tą moją mamą. Wtedy czułam jakbym straciła ich oboje. Byłam samotna i zrozpaczona. Wtedy Tomek szczególnie mnie wspierał. Dzięki niemu czułam, że jestem komuś potrzebna, że ktoś się mną interesuje. Gdyby nie On, nie wiem co by ze mną było. To on sprawiał, że w moim życiu gościło choć trochę kolorów. Poprawiał mi humor jedynie tym, że zadzwonił lub napisał smsa. Moja mama w tym czasie twierdziła, że Tomek sprowadzi mnie na złą drogę. Zawsze mówiła, że zna tych całych piłkarzy, rozkochują, robią dzieci i znikają. Tak naprawdę nie znała Kędziory, a już miała wyrobione zdanie na jego temat. Ale on jest inny. Nie można wszystkich mierzyć jedną miarą. Poza tym my zawsze byliśmy jak rodzeństwo i to się nigdy nie zmieniło. A zdanie mojej rodzicielki nie miało  żadnego wpływu na mój kontakt z Lechitą, bo nigdy na to nie pozwoliłam. Tomek był dla mnie ważniejszy. Tak naprawdę, przez całe moje życie coś się zmienia, ale nie relacja z Kędim.
      - Rzuciłaś pracę?
      - Tak, nie dałabym rady dłużej z nim pracować.
      - I dobrze. Odpoczniesz trochę. A odwoływaniem ślubu się nie martw, jutro się tym zajmiemy – chłopak uśmiechnął się, a ja odpowiedziałam tym samym.
      - Mamę będę musiała poinformować osobiście – na samą myśl o jej reakcji zrzedła mi mina. Zawsze była zadowolona, że jestem z Damianem. Czasami miałam wrażenie, że jego kocha bardziej niż mnie. Ja byłam przez nią non stop krytykowana, a on był idealny. Byłam o to zazdrosna, ale nic nie mogłam zrobić, niestety.
      - Pojedziemy jutro razem.
      - Ale znasz moją mamę.
      - Oj tam, najwyżej mi powie, że ona zna takich jak ja, że Cię rozkocham, zrobię Cię dziecko i zniknę.
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Kędi dobrze znał moją matkę. A śmialiśmy się, bo wiedzieliśmy, jak jej pomysły są nierealistyczne.
Spędzaliśmy tak razem czas , gdy dostałam smsa. Spojrzałam na wyświetlacz i moja mina mówiła wszystko.
      - Damian?
      - Tak – odpowiedziałam.
      - Czego chce?
      - Się spotkać. I przeprasza za dzisiaj.
      - Dobra, umów się z nim. Trzeba się go w końcu pozbyć.
      - Tomek, co Ty kombinujesz?
      - Spokojnie, zadzwonię do chłopaków i pójdziemy z Tobą. Grzecznie mu wytłumaczymy, że ma się odczepić.
      - Ale obiecaj, że nic mu nie zrobicie. Nie chcę, żebyście mieli przeze mnie kłopoty.
      - Obiecuję.
Umówiłam się z Damianem w parku na 17. Miałam jeszcze 2 godziny. Postanowiłam, że wezmę kąpiel. Potrzebowałam chwili relaksu i wypoczynku. Poszłam do łazienki, a Tomek dzwonił do chłopaków. Napuściłam pełną wannę gorącej wody i włączyłam melancholijną muzykę z mojego telefonu. Zdjęłam ubrania i weszłam do wody. Ułożyłam się wygodnie i  myślałam. Nie wiedziałam jak dalej będzie wyglądało moje życie. Czy poradzę sobie z konfrontacją z Damianem i mamą? Czy znajdę pracę? Wiedziałam jedno. Na pewno stałą częścią mojego życia będzie Tomek. Jak zawsze. W wannie przeleżałam prawie godzinę. Musiałam zagęścić ruchy, żeby się nie spóźnić. Na szczęście do parku nie było daleko i miałam iść tam pieszo. Ubrałam się, wysuszyłam włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Kiedy wyszłam z łazienki w salonie siedzieli Tomek, Maciek, Darek, Janek i Łukasz.
     - No to ale mam obstawę – uśmiechnęłam się, całując Lechitów w policzek na powitanie.
     - Lena, jest sprawa. To znaczy, bo ja mam pomysł – Gostek zaczął nieśmiało.
     - No to mów – uśmiechnęłam się zachęcająco.
     - Bo może, jakby Damian pomyślał, że już kogoś masz, to by się odczepił.
     - No może i tak.
     - No to ja pomyślałem, że Ty i Teo udawalibyście, że jesteście parą…
     - Że co?!
     - No bo widział Was dzisiaj, to wyglądałoby to wiarygodnie.
     - Czy Wy całkiem zwariowaliście? – oburzyłam się.
     - Lena, ja wiem, że to niezręczna sytuacja dla nas obojga, ale to może być sposób – Łukasz odezwał się, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony to było dziecinne. Bardzo dziecinne. Ale myśl, że mogłabym mieć spokój była kusząca.
     - Chyba całkiem zwariowałam. Zgadzam się – powiedziałam i zerknęłam na zegarek. – Musimy się zbierać – powiedziałam i wstałam z kanapy. Tomek, Maciek, Darek i Janek ruszyli przodem. Teo podszedł do mnie.
     - Chyba powinniśmy wyglądać na parę – powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
     - Masz rację – odpowiedziałam i splotłam nasze dłonie.
Szliśmy z Łukaszem za chłopakami, cały czas trzymając się za ręce. Wyglądaliśmy wiarygodnie. Przed wejściem do parku Łukasz objął mnie, a ja odwzajemniłam gest. Widząc Damiana, Teo pocałował mnie w skroń.
     - Damy radę. Ty dasz radę. Wiem to – powiedział, ale tak, bym tylko ja to słyszała. Muszę przyznać, że jego słowa mnie wzmocniły. Damian widział to, lecz stał niewzruszony. Razem Łukaszem ruszyliśmy w jego kierunku, a reszta chłopaków została przy wejściu, ale wszystko obserwowali.
      - Oj teatrzyk chyba się nie udał. Lena znam Cię za długo i wiem, że to jest sfingowane – Damian uśmiechnął się cwanie. No tak, o tym nie pomyślałam. Damian nie jest idiotą i wyczuł podstęp. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Z pomocą przyszedł mi Teodorczyk.
      - Ty, koleś, daj sobie na wstrzymanie. Lena jest teraz ze mną i jeśli się od niej nie odczepisz porozmawiamy inaczej – Łukasz spojrzał Damianowi prosto w oczy, a potem zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Spojrzał mi w oczy i skrócił dystans jaki był między nami, całując mnie. Położył ręce na mojej talii, a ja odruchowo wplotłam dłonie w jego blond włosy. Zaczęłam oddawać pocałunek. Nie ze względy na Damiana, zrobiłam to bo chciałam. W tamtym momencie nic się nie liczyło. Tylko my i nasze połączone usta. Kątem oka widziałam Damiana, który wychodził, ale nie obchodziło mnie to. Cały czas tkwiliśmy w tym pocałunku, bo żadne z nas nie miało ochoty go kończyć. W końcu oderwałam się od ciepłych warg blondyna.
     - Przepraszam, to chyba trwało za długo – powiedział patrząc mi w oczy, a ja czułam, że odpływam w błękicie jego tęczówek.
     - Nic się nie stało. Ale to nic nie znaczyło. Tak? – zapytałam, ale miałam nadzieję, że zaprzeczy, że powie, że to jednak coś dla niego znaczyło.
     - Tak – odpowiedział. Jednak tak. Zabolało. Myślałam, że tak można pocałować tylko kogoś do kogo coś się czuje. Myliłam się.
Z parku wychodziliśmy już idąc obok siebie. Odruchowo dotknęłam moich ust, na których nadal czułam smak ciepłych warg Teodorczyka. Miałam nadzieję, że tego nie zauważył. Widziałam spojrzenia chłopaków. W końcu oni to wszystko widzieli. To co się tam wydarzyło było dziwne. Ale wiem, że nie żałuję.
     - Co powiecie na kolację? W końcu musze się Wam odwdzięczyć – powiedziałam, kiedy wszyscy szliśmy do mieszkania Tomka.
     - Jestem za – Bedi jak zawsze ożywił się słysząc o jedzeniu.
     - No to zrobię Wam coś dobrego – uśmiechnęłam się do nich.
Cała nasza grupa zajęła się rozmową. Łukasz był jednak jakiś inny. Zauważyłam to. Bałam się, że chodzi o ten pocałunek. Miałam nadzieję, że nie. Nie chciałam mieszać mu w życiu.
Oczywiście ledwo weszliśmy do mieszkania, a ta banda rzuciła się na Fifę. Duże dzieci. Ja poszłam wziąć się za obiecaną kolację. Kiedy kroiłam warzywa do kuchni wszedł Łukasz.
     - Wszystko w porządku? – spytałam, widząc, że coś jest nie tak.
     - Lena, bo ja… Ten pocałunek… Mam wyrzuty sumienia.
     - Dlaczego? – spojrzałam na chłopaka, nie rozumiejąc co chce mi powiedzieć.
     - Bo wiesz, ja mam dziewczynę… I… Nie chcę, żeby to namieszało Ci w głowie…
     - Oj Łukasz, zróbmy tak, w tamtym momencie byliśmy aktorami, tak jak w kinie. Ale tamta scena została już nagrana. Teraz czas przejść do następnej. Rozumiesz?
     - Tak i powiem Ci, że odetchnąłem z ulgą. Bałem się, że to coś zmieni między nami – zobaczyłam dawny uśmiech Teo.
     - Jest okej, a to nic nie zmienia- odwzajemniłam uśmiech. Łukasz podszedł do mnie przytulił.

     - Zawołaj resztę tej watahy na kolację – uśmiechnęłam się, kiedy blondyn odsunął się ode mnie. Chłopak posłusznie poszedł po nich. Przy kolacji atmosfera była taka jak zawsze. Wszyscy śmiali się i wygłupiali. Było jak zawsze. Ja jednak wiedziałam, że o tym co wydarzyło się w parku nie zapomnę. Była to chwila zapomnienia i przyjemności. Ale wspomnienie tego będę nosić w sobie i będę wracać do niego, kiedy będę tego potrzebowała…


____________________________________
Hej Kochane !!!
Przepraszam Was, że tak długo mnie nie było. Wena jest czasu nie ma :C
Przepraszam Was również za ten rozdział, nie jest najlepszy, wiem :/

Chciałabym ten rozdział zadedykować Klaudii, dziękuję Ci kochana za to, że swoim blogiem czynisz ze mnie lepszą pisarkę i lepszego człowieka :***

W związku z tym, że aktualnie mam 3 blogi rozdziały tutaj będą pojawiały się raz w miesiącu :)

Zostawiam Wam linka do nowego bloga, którego tworzę wraz z Kolorową Bielą :3

Jestem ciekawa, jak Wam się podoba postać Łukasza ^^
Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na opinię :)


Szalona Fanatyczka 
Ps: Specjalnie dla Was Teo :***





sobota, 4 października 2014

4. " To nie koniec i tak będziesz moja!!! "


*** Lena ***
     - Tomek! Wstawaj! – weszłam do sypialni piłkarza, gdy ten jeszcze smacznie spał.
     - Jeszcze chwilkę – powiedział, po czym obrócił się na drugi bok.
     - Nie ma tak dobrze. Ruszaj się, bo się spóźnisz na trening, a ja już wychodzę – chwyciłam za kołdrę i ściągnęłam ją z chłopaka.
     - No nie dasz pospać człowiekowi – Tomek usiadł na łóżku i przeczesał dłonią włosy. – A gdzie Ty się wybierasz?
     - Jest wtorek, ósma rano, więc do pracy idę – uśmiechnęłam się do Tomka. – Śniadanie masz w kuchni, idź się odśwież, a ja lecę na autobus – cmoknęłam Kędiego w policzek i wyszłam z jego sypialni. Ubrałam moje balerinki, zabrałam torebkę i wyszłam z domu. Wolnym krokiem przyszłam na przystanek. Autobus przyjechał bardzo szybko.
Siedząc w autobusie rozmyślałam, jak będzie wyglądał mój dzisiejszy dzień. Damian jest moim szefem. Wiedziałam, że nie będę mogła go unikać. Nie miałam wyboru, musiałam zostawić życie prywatne w domu, żeby profesjonalnie zachowywać się w pracy. Wiedziałam, że mój były narzeczony będzie starał się nawiązać rozmowę. Będę z nim rozmawiała, ale tylko o pracy. Najchętniej nie szłabym tego dnia do pracy. Wiedziałam, jednak, że nie mogę zawalać tego co kocham robić tylko ze względu na Damiana. Muszę pokazać mu, że jestem silna i świetnie radzę sobie bez niego. Jednak dobrze wiedziałam, że nie jestem silna. Cały czas tylko udawałam tę siłę. Nie wiedziałam, jak długo będę umiała grać.
Przepełniona obawami wysiadłam z autobusu i powolnym krokiem podążałam w stronę biurowca. Weszłam, witając się jak zawsze z wszystkimi. Udałam się do mojego biura, ale to co tam zobaczyłam, bardzo mnie zszokowało. Całe pomieszczenie było wypełnione czerwonymi różami, a za biurkiem siedział uśmiechnięty Damian.


*** Damian ***
Po samym przebudzeniu ułożyłem sobie w głowie plan przeprosin Leny. Dobrze wiedziałem, że mnie kochała, a nie da się tak po prostu odkochać. Wiedziałem, że będę musiał się natrudzić, żeby mi wybaczyła, ale byłem pewny, że jest to możliwe. Muszę ją odzyskać i zrobię to, choćbym miał sprzedać agencję, którą tworzyliśmy razem. Niby to ja zostałem prezesem naszej agencji modelek, ale tak naprawdę większą robotę odwalała Lena. To ona wybierała dziewczyny, organizowała pokazy i sesje zdjęciowe. Ja tylko zajmowałem się papierkową robotą. Jednak ten układ pasował nam obojgu. Byliśmy idealnym duetem w pracy, jak i poza nią. Uzupełnialiśmy się. Dlatego muszę ją odzyskać. Kiedy jej nie ma przy mnie, życie traci sens.
Tak więc wymyśliłem, żeby kupić tyle kwiatów, jej ulubionych czerwonych róż, żeby wypełnić cały jej gabinet. Z samego rana udałem się do kwiaciarni i zamówiłem kwiaty do biura. Kiedy przyjechały, wszystkie wniosłem do pomieszczenia, a sam usiadłem na fotelu wśród nich i czekałem. Wiedziałam, że przyjdzie, bo praca jest dla niej pasją, więc nie zawali jej. Nie myliłem się.
    - Co Ty do jasnej cholery wyprawiasz?! – krzyknęła, zamykając drzwi.
    - Lena, ja muszę Cię przeprosić – wstałem i podszedłem do niej.


*** Lena ***
Całkiem mu odbiło. Podszedł do mnie i stanął tak blisko, że praktycznie czułam jego oddech na sobie.
    - Lena, jesteś dla mnie najważniejsza – zaczął szeptać mi wprost do ucha, a ja nie potrafiłam się od niego odsunąć. Jego słowa hipnotyzowały mnie. Jego bliskość, przyciągała mnie do niego jeszcze bardziej. Nie mogłam się opamiętać. W tamtym momencie chciałam go pocałować.
    - Kocham Cię i zawsze będę Cię kochał, zrozum to wreszcie – powiedział wprost w moje usta, po czym pocałował. Byłam oszołomiona tym pocałunkiem. Dopiero po chwili się od niego oderwałam.
    - Ale ja nie kocham Ciebie – powiedziałam, po czym wybiegłam z biura. Wiedziałam, że jeśli zostałabym tam, uległabym mu. Działał na mnie tak jak kiedyś. Nie mogłam sobie pozwolić na zatracenie się w tej miłości. Czułam, że za dużo się wydarzyło. Wiedziałam, również, że on dalej by mnie zdradzał. Gdybym pozostała w tym związku, sama bym siebie niszczyła.
Biegłam, w stronę parku. Wiedziałam, że tam będę mogła spokojnie pomyśleć. Usiadłam na najbliższej ławce i po prostu się rozpłakałam. Sama już nie wiedziałam, co zrobić ze swoim życiem. Dzisiejsza sytuacja namąciła mi w głowie. Z jednej strony nadal go kochałam. Z drugiej jednak, wiedziałam, że powrót do przeszłości, zniszczyłby mnie od środka.
    - Lena? Stało się coś? – podniosłam wzrok i zobaczyłam stojącego nade mną Łukasza.
    - Tak, to znaczy nie… Tak właściwie to już sama nie wiem – po moim policzku spłynęły kolejne łzy.  
    - Chodź, pojedziemy do mnie i spokojnie porozmawiamy – Teo uśmiechnął się, a ja wstałam i pozwoliłam mu się objąć.
    - A Ty nie masz swojej dziewczyny?! – zza drzewa wyłonił się Damian.
    - A Ty w mordę dostać nie chcesz?! – Łukasz spojrzał na niego groźnie. Pewnie domyślił się, że to on spowodował mój płacz na ławce.
    - Odczep się od niej – Damian niebezpiecznie szybko zbliżał się w naszą w stronę. Wtedy nie wytrzymałam. Ja ruszyłam w jego stronę i po prostu z całej siły wymierzyłam mu siarczysty policzek.
     - Może teraz zrozumiesz, że masz się ode mnie odczepić raz na zawsze – krzyknęłam na niego, gdy łapał się za bolący policzek.
     - To jeszcze nie koniec i tak będziesz moja!!! – krzyczał, gdy razem z Łukaszem oddalaliśmy się.
     - Ja przysięgam, że go kiedyś zamorduję – powiedziałam do piłkarza.
     - W to nie wątpię – Teo uśmiechnął się, otwierając przede mną drzwi do swojego auta. Po chwili siedzieliśmy już w jego mieszkaniu pijąc kawę.
     - Dlaczego płakałaś na tej ławce? – Łukasz spojrzał na mnie.
     - Bo przez Damiana nie wiem co zrobić ze swoim życiem, a raczej nie wiedziałam, dopóki nie pojawił się w parku. Teraz już wiem co zrobić – uśmiechnęłam się do blondyna. – A Ty dlaczego nie jesteś na treningu? – spytałam, przypominając sobie, że o tej porze Teo już dawno powinien być na Inei.
    - Byłem na Inei, ale trener odwołał dzisiejszy trening.
    - To nowość.

Byłam u Łukasza jeszcze przez godzinę. Podziękowałam mu i udałam się do mieszkania Tomka. Musiałam w końcu wziąć się za odwołanie ślubu i uznałam, że muszę zrobić to dzisiaj, żeby pokazać Damianowi, że to definitywny koniec. A poza tym musiałam porozsyłać swoje CV do różnych agencji, bo wiedziałam, w mojej nie ma już dla mnie miejsca…


________________________________________
Hej Miśki!!!
Przepraszam Was za to powyżej :(
Nie dość, że krótki, to jeszcze taki byle jaki :(
Obiecuję, że następnym razem bardziej sie postaram :)
Wiem, że Łukasz juz nie gra w Lechu, ale idaalnie pasuje mi tutaj, więc u mnie dalej gra ;)

Jutro mecz, na który się wybieram ^^
Lech Poznań zmierzy się GKS Bełchatów 
Musimy to wygrać, a ja wierzę, że tak się stanie <3

Dzisiaj moja PGE Skra Bełchatów wygrała z MKS Banimex Będzin ^^
Cieszymy się^^

Pozdrawiam Was serdecznie i dziekuję za wszystkie komentarze :***

Szalona Fanatyczka
A tutaj dla Was Teo:


niedziela, 28 września 2014

3. " Kocham Cię i nie umiem żyć bez Ciebie"


*** Lena ***

Siedziałam w kuchni dopijając kawę, gdy usłyszałam Tomka.
     - Lena, widziałaś gdzieś moje korki?
     - No przecież włożyłeś je do torby przed chwilą.
Każdy poranek wygląda tak w wydaniu Kędiego. Tomek nie zbyt ogarnia to, co robi zaraz po przebudzeniu.
     - Dziękuję królowo moja.
     - Ruszaj się, bo się spóźnimy.
     - Dobrze, już jedziemy – Tomek wziął torbę i wyszedł z kuchni. Ja zabrałam moja torebkę i udałam się w tym samym kierunku. Zamknęłam dom i wsiadłam do auta Tomka. Całą drogę na stadion spędziliśmy na rozmowie, śmianiu się i śpiewaniu. Kiedy dojechaliśmy, Tomek udał się do szatni, a ja na murawę. Usiadłam sobie na ławce rezerwowych i przeglądałam facebooka, czekając, aż zacznie się trening. Byłam tak zaabsorbowana facebookiem, że nie zauważyłam podkradającego się w moją stronę Darka. Chłopak podszedł i zaczął mnie łaskotać, a ja spadłam z ławki. Po chwili dołączyli do niego Maciej, Janek i Dawid. Wszyscy kulaliśmy się po trawie.
     - Chłopaki, błagam dość! – mówiłam, śmiejąc się w niebogłosy. Nie mogłam złapać tchu, a Lechici byli nieubłagani. Na szczęście z pomocą przyszedł mi trener.
     - Panowie! Ładnie to tak nad bezbronną dziewczyną się znęcać?! Już do rozgrzewki i za karę dodatkowe 5 kółek! Migusiem! – trener krzyknął, a chłopacy biegiem udali się na rozgrzewkę.
     - Dziękuję trenerze – podeszłam do mężczyzny i pocałowałam go w policzek. Po śmierci taty, to właśnie trener starał się mi go zastępować. I muszę przyznać, że nawet mu się to udawało. Wiadomo, że nikt nie zastąpi mi ojca, ale szkoleniowiec poznańskiej lokomotywy robił co mógł. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Wiedziałam, że mogę na nim polegać i prosić o pomoc. To właśnie on  miał prowadzić mnie do ołtarza. Mój tata od lat przyjaźnił się z nim i trener był częstym bywalcem naszych imprez rodzinnych.
     - Nie ma za co. Jak się miewasz? – w oczach mężczyzny widziałam troskę.
     - Wiesz? W sumie i tak musiałbyś się dowiedzieć. Jakoś się trzymam. Próbuję być silna, ale chyba mi to nie wychodzi. Aktualnie mieszkam u Tomka. Ale będę musiała poszukać jakiegoś lokum, nie mogę siedzieć mu na głowie.
     - Jeśli chodzi o Tomka, to mieszkaj z nim jak najdłużej, bo dzisiaj się na trening nie spóźnił – uśmiechnęłam się. No tak Tomek i wstanie rano, mogą być z tym problemy. – Muszę powiedzieć Ci, że jesteś silna. Masz to po ojcu. Franek na pewno jest dumny, patrząc na Ciebie z góry – te słowa trenera mnie wzruszyły. – Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
     - Dziękuję wujku.
     - Nie ma za co słoneczko.
Uwielbiałam, gdy wujek tak do mnie mówił. Powracały do mnie wtedy wspomnienia szczęśliwego dzieciństwa.
     - Dobra panowie, koniec rozgrzewki teraz ćwiczenia z piłką – wujek krzyknął do piłkarzy, a oni posłusznie zabrali się za ćwiczenia.
Wspominałam z wujkiem zabawne historie sprzed lat, gdy zauważyłam idącego w moją stronę Damiana…




*** Damian ***

Obudziłem się z kacem i to okropnym kacem. Głowa mnie niemiłosiernie bolała, byłem słaby i było mi niedobrze. Wstałem z podłogi, na której spędziłem noc i udałem się do łazienki. Wziąłem prysznic i ubrałem się w sportowe ubrania. Wszedłem do kuchni, zjadłem kanapkę i wziąłem porcję leków. Słyszałem kiedyś, że na kaca najlepsze jest bieganie. Wziąłem więc telefon, słuchawki i butelkę z wodą. Biegłem, słuchając ulubionych piosenek. Rzeczywiście bieganie pomagało. Po godzinie biegu, czułem się jak nowonarodzony. Dopiero po chwili zauważyłem, że jestem pod Ineą. Spojrzałem na zatrzymujący się na parkingu dla piłkarzy samochód. Znałem to auto. Należało do Kędziory. Zobaczyłem, jak wysiada z niego nie tylko piłkarz, ale także moja Lena. Chciałem do niej podejść, ale nie miałem odwagi. Stałem i gapiłem się jak sroka w gnat. Ona nawet mnie nie zauważyła. Była zbyt zajęta rozmową  z tym całym Tomkiem. Uśmiechała się, ale widziałem, że coś ją trapi. To nie była ta Lena co zawsze. Cos się w niej zmieniło. Dotarło do mnie, że to ja ją zmieniłem. Ja, a raczej to co zrobiłem. Zdradziłem ją. Dlaczego musiałem być takim idiotą. Przecież kocham, kochałem i zawsze będę ją kochać nad życie. Mogłem być najszczęśliwszym facetem na ziemi, mając taką kobietę przy sobie do końca życia. Ale jak zawsze musiałem wszystko spieprzyć. Dopiero teraz zrozumiałem, ile ona dla mnie znaczy.
Stałem tak dalej, patrząc w miejsce, w którym przed chwilą stała miłość mojego życia. Stwierdziłem, że muszę zaryzykować. Muszę walczyć o najważniejszą kobietę w moim życiu. Ruszyłem zdecydowanym krokiem w stronę stadionu. Wszedłem bez problemu, bo ochroniarz znał mnie i widział wchodzącą tu wcześniej Lenę. Szedłem zdecydowany w stronę murawy. Byłam na Inei nieraz i wiedziałem, gdzie mam iść. Zobaczyłem ją. Uśmiechnięta rozmawiała ze swoim wujkiem.
     - Dobra Damian teraz, albo nigdy – powiedziałem sobie i przyspieszyłam kroku. Wtedy mnie zobaczyła…


*** Lena ***


Szedł w moja stronę, tak po prostu. Wiedziałam, że musze się z nim zmierzyć sama. To była moja osobista walka. Nie z nim. To była walka z moją słabością. Bałam się, że mu ulegnę, ale pomyślałam sobie, że muszę być twarda. Również ruszyłam w jego stronę. Chciałam mieć to już za sobą.
     - Lena, ja – zaczął, pozwoliłam mu skończyć, bo byłam ciekawa co mi powie. – Ja Cię kocham.
W tym momencie podeszli do nas wszyscy piłkarze i trener.
     - Lena, jedno Twoje słowo, a on nie dożyje jutra – po minie Tomka widziałam, że nie żartuje.
     - Nie, dziękuję, poradzę sobie. Proszę zostawcie nas, załatwię to raz na zawsze – spojrzałam na Tomka. Wszyscy Lechici spojrzeli po sobie i kiwnęli głowami.
     - Dobrze, ale jak coś to tylko zawołaj – Tomek jeszcze raz obrzucił groźnym spojrzeniem Damiana i wszyscy odeszli na bok.
     - Lena, ja popełniłem straszny błąd. Ja jestem idiotą. Kocham Cię i nie umiem żyć bez Ciebie. Proszę Cię, dajmy sobie jeszcze jedną szansę – Damian klęknął przede mną.
     - Wstawaj i nie rób cyrku. Masz rację, jesteś idiotą. Ja też Cię kochałam, ale po zdradzie nie umiałabym już ponownie Ci zaufać. To koniec. Zrozum to wreszcie. Już nigdy nie będziemy razem. Odwołaniem ślubu się zajmę. A Ty po prostu daj mi spokój – powiedziałam to co chciałam, po czym odwróciłam się i ruszyłam w stronę chłopaków.
Damian jednak nie pozwolił mi odejść. Chwycił mnie za rękę bardzo mocno. Pociągnął i obrócił mnie do siebie. Przyciągnął i zaczął całować. Próbowałam się wyrywać, ale nie miałam dość siły. Zaczęłam się go bać. Oderwałam wargi od jego ust.
     - Damian, proszę puść mnie. Proszę – spojrzałam mu w oczy, a on mnie puścił.
     - Przepraszam, ja, ja nie mogłem się powstrzymać. Kocham Cię i to nigdy się nie zmieni.
     - Zostaw mnie, po prostu mnie zostaw – powiedziałam i poczułam jak zaczyna robić mi się słabo. Nie mogłam złapać oddechu. No tak. Moja odwieczna przyjaciółka, astma, zaczynała dawać o sobie znać. Oparłam się o Damiana. Czułam niesamowity ból głowy i cały czas męczyłam się, próbując złapać oddech. Osunęłam się, siadając na trawie.
     - Lena? Gdzie masz inhalator? – Damian prawie krzyknął. Po chwili, która mnie wydawała się wiecznością, podbiegł do mnie Tomek, który przeszukiwał moją torebkę. Szybko znalazł lek i podał mi go. Zaaplikowałam go sobie i niemal od razu złapałam oddech. Uspokoiłam się i powoli dochodziłam do siebie. Wszyscy, którzy byli obecni przy tym ataku, wiedzieli, że choruję na astmę i nie panikowali.
     - Lepiej będzie, jak już sobie pójdziesz – wściekły Łukasz kierował te słowa do Damiana.
     - Chyba masz rację – powiedział Damian, po czym nachylił się i pocałował mnie w policzek. – Kocham Cię i zawsze będę.
Ja byłam na tyle zmęczona atakiem, że nawet nie zareagowałam. Damian poszedł, a ja siedziałam jeszcze przez chwilę na trawie dochodząc do siebie. Oczywiście wszyscy siedzieli wokół mnie i pilnowali. 
     - Tomek, zbieraj się do szatni i zabierz Lenę do domu – wujek zarządził, a jeśli on tak zarządzi, to tak musi być.
     - Tak jest trenerze – Kędi pobiegł do szatni się przebrać. Po chwili wrócił i wziął mnie na ręce.
     - Tomek, dam sobie radę, postaw mnie, już jest okej – uśmiechnęłam się do Lechity.
     - Niech Ci będzie, ale idziesz oparta o mnie.
     - Tak jest – mrugnęłam, a chłopak postawił mnie. Tak, jak się umawialiśmy, grzecznie oparłam się o mojego przyjaciela. Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy w stronę domu. Szybko dojechaliśmy, a ja poszłam się położyć, bo byłam wykończona tym wszystkim co się wydarzyło.

*** Damian ***
Musiałem chociaż spróbować. Było mi strasznie głupio. Nie powinienem był jej całować. To wszystko działo się zbyt szybko. Ten atak, to moja wina. Jestem głupi. Ale wiem jedno. Nie poddam się tak łatwo. Za bardzo ją kocham. Będę walczył. Muszę, bo ona jest całym moim życiem. Wiem, że wszystko da się odbudować. Zrobię wszystko…


*** Lena ***
Kiedy się obudziłam był już wieczór. Czułam się o wiele lepiej. Sen to jednak najlepsze lekarstwo. Weszłam do salonu, a tam Tomek, Maciej, Łukasz, Darek, Janek i kilku innych Lechitów grali w Fifę.
     - No tak, wy nie umiecie żyć bez Fify – uśmiechnęłam się do nich.
     - Oczywiście – wyszczerzył się do mnie Maciek. – A Ty jak się czujesz?
     - Dziękuję, o wiele lepiej. Jestem głodna. Zrobię coś do jedzenia, zjecie ze mną?
     - Oczywiście, ale pomożemy Ci – Łukasz ruszył się z kanapy.
     - Oki, to zapraszam do kuchni – uśmiechnęłam się do piłkarzy.

Wszyscy robiliśmy wspólny posiłek, śmiejąc się i rozmawiając na różne tematy...



_______________________________
Hej Miśki!!!

Przepraszam, że rozdział jest dziś, a nie wczoraj, ale nie miałam czasu :(

Wczoraj mecz, który skończył się remisem :/
Jak wiadomo, " Gdzie 7egła nie może, tam sędzia pomoże " zawsze się sprawdza -.-

Bardzo dziękujemy za 2 gole, które strzelili Marcin Kamiński i Darek Formella :D

Zapraszam Was również na mojego drugiego bloga: 

Mam nadzieję, ze rozdział Wam się spodoba :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę miłego czytania :)
Szalona Fanatyczka 

Ps: Dla Was strzelcy wczorajszych bramek : 

Marcin Kamiński 
oraz

Darek Formella 

sobota, 20 września 2014

2. " Tak, jedźmy "


*** Lena ***
Obudziłam się, leżąc w bardzo niewygodnej pozycji. Wstałam i rozprostowałam się. Weszłam do kuchni i poczułam zapach świeżo parzonej kawy.
     - Hej Tomciu – przywitałam Lechitę.
     - No cześć.
     - Przepraszam Cię Tomek – miałam ogromne wyrzuty sumienia.
     - Za co? – Kędi najwyraźniej nie wiedział o co mi chodzi.
     - Za to, że musiałeś tu zostać i jeszcze spałeś na tej niewygodnej kanapie w salonie – spuściłam wzrok i wpatrywałam się w swoje buty. Było mi wstyd, że Tomek tak się poświęcał.
     - Matko Lena! Skończ wreszcie! Jestem twoim przyjacielem i mogę tu zostać nawet rok. A kanapa jest wygodna i nie marudź. A poza tym, kto u mnie zamieszkał i mi we wszystkim pomagał jak miałem nogę w gipsie? Idź lepiej pod prysznic, to Ci woda trochę głowę rozbudzi, bo gadasz pierdoły.
     - Masz rację. Przepraszam i dziękuję – podeszłam i przytuliłam się do mojego przyjaciela.
     - Jeszcze się nie nauczyłaś, że ja zawsze mam rację? Dobrze, już idź weź ten prysznic, a ja zrobię śniadanie.
     - Oki – uśmiechnęłam się i udałam do łazienki. Kiedy zobaczyłam moje odbicie w lustrze, aż się przeraziłam. Nie dziwię się, że Tomek wysłał mnie pod prysznic. Włosy miałam sterczące we wszystkie strony, oczy czerwone i podpuchnięte. Makijaż rozmył się przez łzy i miałam go na całej twarzy. Szybko rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepłe strumienie wody orzeźwiały moje ciało. Użyłam cytrynowego żelu pod prysznic i grejpfrutowego szamponu. Wyszłam spod prysznica i owinęłam ciało ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i idąc do sypialni przechodziłam przez kuchnię.
     - Ulala! No moja droga, tak to możesz codziennie na śniadanie przychodzić – Tomek poruszył zabawnie brwiami, a ja wybuchłam śmiechem.
     - Oj Kędi grabisz sobie grabisz – cmoknęłam mojego przyjaciela w policzek. – Idę się ubrać, a Ty sobie tu poczekaj – popchnęłam chłopaka w stronę krzesła, a sama udałam się do sypialni. Podeszłam do szafy i wybrałam prostą bluzkę oraz jeansy. Odwróciłam się, chcąc położyć wybrane przeze mnie ubrania na łóżku, gdy zobaczyłam leżącą na poduszce bransoletkę. Była ona złotą, z serduszkiem. „ Dla mojej K. D. „ To bransoletka musiała należeć do tej panienki Damiana. Wzięłam ją do ręki i z całej siły rzuciłam nią o ścianę. Sama usiadłam na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Czułam, jak łzy spływają strumieniami po moich policzkach. Nie czułam zimna, mimo iż dalej siedziałam owinięta samym ręcznikiem.
     - Lena, śniadanie gotowe.
     - …
     - Lena, wchodzę – Tomek wszedł, a ja nadal siedziałam płacząc. – Ej, Lenka, co się stało?
Wskazałam ręką na bransoletkę w kawałkach. – To jest tej jego panienki – mówiłam przez łzy.
     - Lena – Tomek usiadł obok mnie i mocno przytulił. – On nie był Ciebie wart. Zrozum, że to kompletny idiota, który stracił tak wspaniałą kobietę jaką jesteś Ty, na własne życzenie. Zobaczysz, spotkasz faceta, który naprawdę Cię pokocha i będziesz z nim szczęśliwa. Jesteś niesamowita i szczęściarzem będzie ten, który będzie Twoim mężczyzną. Wszystko się ułoży, zobaczysz – słowa Lechity uspokajały mnie.
     - Dobra, dosyć użalania się nad sobą – po chwili się wyprostowałam i wytarłam łzy.
     - Ubierz się, bo się przeziębisz, a ja idę do kuchni. A tego – wskazał na bransoletkę – się pozbędę.
     - Dziękuję Tomek – powiedziałam, a Lechita zostawił mnie samą. Ubrałam się i przyszłam do kuchni.
     - Pyszna kawa – powiedziałam, biorąc łyk napoju.
     - No wiadomo, bo ja robiłem – dobry humor Tomka poprawiał mi humor. – Przepraszam, że o to pytam, ale co masz zamiar teraz zrobić? – Widziałam, jak trudno było zadać Tomkowi to pytanie.
     - Na pewno się stąd wyprowadzam i odwołuję ślub, a co dalej to jeszcze nie wiem – odpowiedziałam szczerze.
     - A gdzie będziesz mieszkać?
     - Na początku hotel, a potem pomyślimy co dalej.
     - O nie, moja droga, zabieram Cię do mnie. Pomieszkamy trochę razem, dobrze wiesz, że moje mieszkanie jest duże. Pomieścimy się. Zaraz po śniadaniu spakujemy Cię, a odwołaniem ślubu zajmiemy się w tygodniu. Razem damy radę.
     - Dziękuję, jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.
     - Oj, bo się zaczerwienię – mina Tomka była rozbrajająca.
     - No już nie bądź taki skromny – uśmiechnęłam się promiennie do Lechity.
     - No dobrze, w sumie i tak wszyscy wiedzą, że jestem wspaniały, przystojny i skromny – Kędi uśmiechał się cwaniacko.
     - Nie śmiem zaprzeczyć – uśmiechnęłam się do chłopaka.
Zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się do sypialni po moje rzeczy. Zabrałam wszystko co było moje w tym domu. Nie chciałam tu więcej wracać. Zanieśliśmy wszystkie rzeczy do auta Tomka. Ostatni raz cofnęłam się do mojego dotychczasowego domu. Wzięłam kartkę i długopis. „ To koniec. Jeśli kiedykolwiek mnie kochałeś, proszę, zostaw mnie i pozwól odejść” – napisałam na kartce. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Zdjęłam mój pierścionek zaręczynowy i położyłam razem z kluczami na kartce. Wyszłam z domu i zatrzasnęłam drzwi. Wsiadłam do samochodu.
      - Wszystko dobrze? – spytał Tomek, gdy zapinałam pas.
      - Tak, jedźmy – odpowiedziałam.
      - Zrobimy jeszcze zakupy, bo w lodówce już tylko światło świeci – dopiero po słowach Tomka zauważyłam, że zatrzymaliśmy się pod marketem.
      - Okej. To ja zrobię obiad, bo Ty robiłeś śniadanie – powiedziałam, zdając sobie sprawę, że spędziliśmy kilka godzin pakując moje rzeczy.
      - Okej.
W sklepie kupiliśmy produkty do przygotowania obiadu. Kupiliśmy także kilka innych rzeczy. Po godzinie przygotowywałam już obiad.

*** Damian ***
Obudziłem się w hotelu z bardzo obolałą głową. Pamiętałem, co się wczoraj wydarzyło. Jestem kompletnym idiotą. Zachciało mi się podwójnego życia. Teraz mam. Lena ma mnie dosyć i w sumie jej się nie dziwię. Zraniłem ją. Ona nigdy mi tego nie wybaczy. Ślubu nie będzie. Straciłem ją. Żałuję, bardzo żałuję tego co zrobiłem.

Podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Nie wyglądałem tak źle, nie licząc sińca na czole i podkrążonych oczu. Wziąłem prysznic i ubrałem się. Zapłaciłem za pokój i poszedłem do pubu. Nie chciałem wracać do domu. Bałem się, że zastanę tam pustkę. Po 2 godzinach udałem się do domu. Zastałem tam, to czego tak się obawiałem. Leny nie było. Jej rzeczy też. Była natomiast kartka, pierścionek i klucze. Poszedłem do salonu, wziąłem butelkę i upiłem się, po czym zasnąłem na podłodze.

                                                     ____________________________________
Hej Misiaki!!!
Mam dla Was dwójeczkę!!! 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D

Dzisiaj 2 ważne wydarzenia sportowe :)
Mecz Lecha z Zawiszą, na który jadę ^^
Oraz mecz naszych siatkarzy, za których będę trzemać kciuki <3

Pozdrawiam Was i życze miłego czytania :)

Szalona Fanatyczka 

sobota, 13 września 2014

1. " Ty bananie niedojrzały!!! "

     - Mam pomysł !!! – krzyknął zadowolony Teo. – Przenosimy imprezę do domu solenizantki – wstawiony Łukasz szczerzył się jak głupi do sera.
     - W sumie czemu nie ? Musimy tylko zrobić zakupy – poparłam napastnika Lecha, bo wiedziałam do czego moja ekipa jest zdolna po alkoholu, a nie chciałam skandalu.
     - Ale gdzie o 2 w nocy zrobimy zakupy ? – Tomek jak zawsze myślał w pełni rozsądnie.
     - Spokojnie koteczku. W Poznaniu istnieje cos takiego, jak sklepy nocne – Maciej poklepał Kędiego po głowie, a wszyscy wybuchli śmiechem. U Gostka takie zachowania były dość częste.
     - No to zbieramy się i szybcikiem na zakupy.
Wszyscy zapłaciliśmy za drinki i ruszyliśmy pieszo na zakupy. Do sklepu mieliśmy około 500 metrów, więc dotarliśmy tam szybko. Najwięcej pieniędzy wydaliśmy oczywiście na alkohol. Kupiliśmy także jedzenie, a ja wzięłam tabletki, bo kac morderca nie ma serca i jutro wszyscy będziemy ledwo żywi. Zaopatrzeni w 5 butelek wódki, 3 wina i 4 czteropaki piwa, ruszyliśmy do mojego domu. Szliśmy zwartą grupą, rozmawiając i śmiejąc się. Historie opowiadane przez chłopaków rozbawiały mnie do łez. Atmosfera była niesamowita. Wśród moich przyjaciół czułam się swobodnie. Byłam sobą i czułam się genialnie. Wiedziałam, że nie muszę nikogo udawać, i że mimo moich wad, ludzie, którymi byłam otoczona w tym momencie po prostu mnie lubili. Oni zawsze martwili się o mnie, troszczyli i wspierali. Byłam wśród nich szczęśliwa i bezpieczna.
Po 50 minutach dotarliśmy pod mój dom. Zadowolona z panującej atmosfery, odkluczyłam drzwi. Wszyscy weszliśmy do środka. Światło było zapalone, a z sypialni dochodziły charakterystyczne dźwięki. Szybkim krokiem udałam się tam. To co tam zobaczyłam, było szokujące. W naszym łóżku Damian zabawiał się z jakąś plastikową blondyną. Czułam, jak narasta we mnie wściekłość.
     - Lena ?! – Damian był wyraźnie zdziwiony moją obecnością.
     - Ty gnoju ! Jak mogłeś mi coś takiego zrobić ?! I to jeszcze z takim plastikiem – krzyczałam wściekła.
     - Nie pozwalaj sobie – kiedy ta dziunia odezwała się do mnie, nie wytrzymałam. Podbiegłam do łóżka i chwyciłam tę cizię za włosy. Zdążyła jedynie okryć się kołdrą. Targając ją za te farbowane kudły, wyrzuciłam ją z mojego domu. Wściekła wbiegłam do kuchni i chwyciłam patelnię. Kiedy wróciłam do sypialni Damian miał już na sobie spodnie. Nie czekając długo, zaczęłam walić go patelnią po głowie.
     - Ty gnoju ! Ty erotomanie ! Ty bananie niedojrzały ! Jak mogłeś mnie tak skrzywdzić ?! I pomyśleć, że o mało nie zostałam żoną takiego idioty jak Ty !!! – krzyczałam, cały czas trzaskając Damiana patelnią. On szybko wybiegł z domu, zabierając jedynie portfel i telefon. Kiedy zniknął za drzwiami, ja oparłam się o nie plecami i osunęłam na podłogę, upuszczając patelnię. Po mojej twarzy spływały hektolitry łez. Wtedy poczułam, jak wszyscy moi przyjaciele przytulają mnie. Przez to wszystko zapomniałam o nich.
     - Przepraszam Was za tę żałosną scenę – powiedziałam, nadal tkwiąc w zbiorowym uścisku.
     - Przestań ! Żałosny to tu był Damian i jego zachowanie – słowa Łukasza były dla pociechą.
     - A swoją drogą, to nieźle im pokazałaś. Myślałem, że jej te kudły powyrywasz, a Damianowi na pewno ślady po patelni zostaną – Tomek mrugnął do mnie.
     - Hehe, jutro Damianek pójdzie do pracy, a na czole „ Tefal „ – po tym tekście Gostka musiałam się roześmiać.
     - A szef mu się pyta : Co Ci się stało ? A on : Narzeczona mi patelnią wpierdoliła – Janek zawtórował Maciejowi i wszyscy znów wybuchli śmiechem.
     - Wybaczcie, ale na dzisiaj chyba skończymy imprezę – miałam nadzieję, że zrozumieją.
     - Jasne, ale pod warunkiem, że pojutrze wpadniesz na trening – cały Darek, zawsze coś za coś.
     - Dobrze, wpadnę, bo w poniedziałek mam wolne – uśmiechnęłam się do Formelli.
     - Trzymaj się, do poniedziałku – pożegnałam się ze wszystkimi, ale Tomek został. Znał mnie dobrze i wiedział, że potrzebuję go w tej chwili.
     - To co ? Wino i lody czekoladowe ?
     - O tak.
Po chwili Tomek przyszedł do pokoju z butelką, kieliszkami, lodami i łyżeczkami.
     - Tomek, wytłumacz mi, co źle zrobiłam, że Damian mnie zdradził ? – spytałam, kiedy opakowanie po lodach było opróżnione.
     - Lena, nic nie zrobiłaś źle. To on zepsuł wszystko co było między Wami. Nie możesz się obwiniać o błędy tego idioty. Po prostu nie był Ciebie wart. Zasługujesz na kogoś lepszego i zobaczysz, że spotkasz taką osobę – Kędi zawsze wiedział co powiedzieć i jak mnie pocieszyć. Mimo to łzy ściekały po mojej twarzy. To tak cholernie bolało.
     - On tak bardzo mnie skrzywdził.
     - Bo jest kompletnym idiotą. Chodź tu do mnie – powiedział, a ja przysunęłam się bliżej i wtuliłam Tomka. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił. Po prostu pozwolił mi się wypłakać. Tego potrzebowałam. Nigdy się na nim nie zawiodłam.
     - Tomek, dziękuję.
     - Za co ? – obrońca Lecha był wyraźnie zdziwiony.
     - Za to, że jesteś przy mnie, gdy Cię potrzebuję.
     - Oj Lena, każdy by tak postąpił.
     - Nieprawda. Jesteś dla mnie jak brat. Kocham Cię Tomek. Jak siostra brata, oczywiście.
     - Też Cię kocham siostrzyczko – Tomek pocałował mnie w czoło.

Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam wtulona w „ mojego brata „ … 
                                                   ___________________________________
Witajcie!!!
No to mamy 1 rozdział :)
Dziś na czas xD
Mam nadzieję, że nie jesteście złe za ten mały dramat xDD
Lech przegrał 1:0 z Jagiellonią :(
Alr będzie lepiej :)
Pozdrawiam i życzę miłego czytania :***
Szalona Fanatyczka
Ps: Na pocieszenie macie Gostka^^^^^


piątek, 12 września 2014

Liebster Award

Bardzo dziękuję za nominację Kolorowa Biel :***
Tu taj macie link do jej bloga: http://footballismydope.blogspot.com/


1. Dlaczego prowadzisz bloga?
Prowadzę go, bo lubię przelewać moje dzikie pomysły na papier i dzielić sie nimi z innymi. 
2. Twój ulubiony piłkarz?
Jest kilku: Tomek Kędziora, Łukasz Teodorczyk, Marco Reus, Mario Goetze, Dawid Kownacki, James Rodriguez
3. Twój ulubionu blog?
4. Piosenka, przy której przychodząc Ci nowe pomysły?
Mnie osobiście pomysły przychodzą przy rapie i hip hopie i jest wiele tych piosenek
5. Twój idol?
Rihanna :)
6. Marka ulubionego samochodu? 
BMW i Mercedes :)
7. Jakie książki lubisz czytać? 
Romanse, dramaty 
8. Najpierw czytasz książkę, czy oglądasz film? 
Z reguły czytam książkę 
9. Na meczu jakiej drużyny chciałabys się znaleźć? 
Oczywiście Lecha i to już niedługo się wydarzy^^^^^
10. Co podoba Ci się w blogach, które obserwujesz?
Akcja, bohaterowie, sposób pisania autora :)
11. Szalona, niezdarna, gadatliwa xD


Ja nominuję : 



Pytania:
1. Dlaczego piszesz bloga?
2. Gdzie szukasz natchnienia do pisania?
3. Wolisz pisać szczęśliwe chwile, czy raczej pełne grozy?
4. Czy kiedykolwiek pisząc, wzorowałaś się na prawdziwych wydarzeniach?
5. Twój idol?
6. Wolisz pisać w domu, czy innych miejscach?
7. Czy często dopada Cię kryzys twórczy?
8. Dlaczego wybrałaś właśnie tych bohaterów do bloga?
9. Czy zawieszałaś kiedyś swojego bloga? 

niedziela, 7 września 2014

" Prolog "

Siedziałam przeglądając stare albumy ze zdjęciami i pijąc wino. Wiem, że to dziwny sposób na spędzanie swoich urodzin. Cóż, kończę dziś 20 lat. Mój narzeczony, Damian, z którym za 2 miesiące biorę ślub wyjechał w delegację. Wiem, że ten ślub bierzemy w bardzo młodym wieku, ale jesteśmy razem już 6 lat i nigdy się na nim nie zawiodłam.
Nalałam sobie drugą lampkę wina i zaczęłam przeglądać kolejny album. Ten był dla mnie szczególnie ważny. W nim miałam wszystkie zdjęcia z tatą. Mój ojciec zginął 5 lat temu w wypadku samochodowym. Bardzo przeżyłam śmierć taty. Byłam z nim zżyta. Oglądając te zdjęcia, poczułam jak po moim policzku spłynęła ogromna, samotna łza. Mimo, iż od śmierci taty minęło już dużo czasu, ja nadal odczuwam i zawsze będę odczuwała pustkę.
Każde zdjęcia przywoływało wspomnienia. Pierwszy raz na Inei. Poznanie Lechitów. Mój tata pracował jako fizjoterapeuta Lechitów, dlatego całe moje życie toczy się wśród Lecha.
To właśnie dzięki chłopakom podniosłam się po śmierci taty. Oni zawsze mnie wspierają i wiem, że mogę na nich polegać. Są moja rodziną. Są kumplami, z którymi wychodzę na piwo. Są starszymi braćmi, którzy stoją za mną murem. Są świetnymi piłkarzami, którym zawsze kibicuję. Są dla mnie najważniejsi. Uwielbiam ich wszystkich, ale moim najlepszym przyjacielem jest Tomek. Wiem, że na Kędiego zawsze mogę liczyć. Jest dla mnie jak brat, którego nie mam.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Otworzyłam drzwi, w nich stali Łukasz, Maciej, Gergo, Kasper, Janek, Darek, Barry, Krzysiek z partnerkami oraz Tomek.
     - Niespodzianka !!! Co myślałaś, że sama spędzisz urodziny ? Co to, to nie. Przebieraj się i wychodzimy do klubu – Tomek, jak zawsze pamiętał. Byłam szczęśliwa, że ktoś chciał spędzić ze mną ten wieczór.

     - Dajcie mi 15 minut – powiedziałam, po czym z uśmiechem na twarzy poszłam się przebrać. Szybko ogarnęłam włosy i makijaż. Po 45 minutach piłam drinki i tańczyłam z moimi wariatami w klubie…

                                           ____________________________________________
Hej hi hello!!!
Bardzo Was przepraszam, prolog miał być wczoraj, ale niestety czasu mi zabrakło :C
Mam nadzieję, że się nie obrazicie <3
Dziękuję Wam bardzo za to, że jesteście <3
No to życzę Wam miłej lektury :D
Całuję :***
Szalona Fanatyczka 
Ps:  Kędi dla Was :***