sobota, 20 września 2014

2. " Tak, jedźmy "


*** Lena ***
Obudziłam się, leżąc w bardzo niewygodnej pozycji. Wstałam i rozprostowałam się. Weszłam do kuchni i poczułam zapach świeżo parzonej kawy.
     - Hej Tomciu – przywitałam Lechitę.
     - No cześć.
     - Przepraszam Cię Tomek – miałam ogromne wyrzuty sumienia.
     - Za co? – Kędi najwyraźniej nie wiedział o co mi chodzi.
     - Za to, że musiałeś tu zostać i jeszcze spałeś na tej niewygodnej kanapie w salonie – spuściłam wzrok i wpatrywałam się w swoje buty. Było mi wstyd, że Tomek tak się poświęcał.
     - Matko Lena! Skończ wreszcie! Jestem twoim przyjacielem i mogę tu zostać nawet rok. A kanapa jest wygodna i nie marudź. A poza tym, kto u mnie zamieszkał i mi we wszystkim pomagał jak miałem nogę w gipsie? Idź lepiej pod prysznic, to Ci woda trochę głowę rozbudzi, bo gadasz pierdoły.
     - Masz rację. Przepraszam i dziękuję – podeszłam i przytuliłam się do mojego przyjaciela.
     - Jeszcze się nie nauczyłaś, że ja zawsze mam rację? Dobrze, już idź weź ten prysznic, a ja zrobię śniadanie.
     - Oki – uśmiechnęłam się i udałam do łazienki. Kiedy zobaczyłam moje odbicie w lustrze, aż się przeraziłam. Nie dziwię się, że Tomek wysłał mnie pod prysznic. Włosy miałam sterczące we wszystkie strony, oczy czerwone i podpuchnięte. Makijaż rozmył się przez łzy i miałam go na całej twarzy. Szybko rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepłe strumienie wody orzeźwiały moje ciało. Użyłam cytrynowego żelu pod prysznic i grejpfrutowego szamponu. Wyszłam spod prysznica i owinęłam ciało ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i idąc do sypialni przechodziłam przez kuchnię.
     - Ulala! No moja droga, tak to możesz codziennie na śniadanie przychodzić – Tomek poruszył zabawnie brwiami, a ja wybuchłam śmiechem.
     - Oj Kędi grabisz sobie grabisz – cmoknęłam mojego przyjaciela w policzek. – Idę się ubrać, a Ty sobie tu poczekaj – popchnęłam chłopaka w stronę krzesła, a sama udałam się do sypialni. Podeszłam do szafy i wybrałam prostą bluzkę oraz jeansy. Odwróciłam się, chcąc położyć wybrane przeze mnie ubrania na łóżku, gdy zobaczyłam leżącą na poduszce bransoletkę. Była ona złotą, z serduszkiem. „ Dla mojej K. D. „ To bransoletka musiała należeć do tej panienki Damiana. Wzięłam ją do ręki i z całej siły rzuciłam nią o ścianę. Sama usiadłam na podłodze, opierając się plecami o łóżko. Czułam, jak łzy spływają strumieniami po moich policzkach. Nie czułam zimna, mimo iż dalej siedziałam owinięta samym ręcznikiem.
     - Lena, śniadanie gotowe.
     - …
     - Lena, wchodzę – Tomek wszedł, a ja nadal siedziałam płacząc. – Ej, Lenka, co się stało?
Wskazałam ręką na bransoletkę w kawałkach. – To jest tej jego panienki – mówiłam przez łzy.
     - Lena – Tomek usiadł obok mnie i mocno przytulił. – On nie był Ciebie wart. Zrozum, że to kompletny idiota, który stracił tak wspaniałą kobietę jaką jesteś Ty, na własne życzenie. Zobaczysz, spotkasz faceta, który naprawdę Cię pokocha i będziesz z nim szczęśliwa. Jesteś niesamowita i szczęściarzem będzie ten, który będzie Twoim mężczyzną. Wszystko się ułoży, zobaczysz – słowa Lechity uspokajały mnie.
     - Dobra, dosyć użalania się nad sobą – po chwili się wyprostowałam i wytarłam łzy.
     - Ubierz się, bo się przeziębisz, a ja idę do kuchni. A tego – wskazał na bransoletkę – się pozbędę.
     - Dziękuję Tomek – powiedziałam, a Lechita zostawił mnie samą. Ubrałam się i przyszłam do kuchni.
     - Pyszna kawa – powiedziałam, biorąc łyk napoju.
     - No wiadomo, bo ja robiłem – dobry humor Tomka poprawiał mi humor. – Przepraszam, że o to pytam, ale co masz zamiar teraz zrobić? – Widziałam, jak trudno było zadać Tomkowi to pytanie.
     - Na pewno się stąd wyprowadzam i odwołuję ślub, a co dalej to jeszcze nie wiem – odpowiedziałam szczerze.
     - A gdzie będziesz mieszkać?
     - Na początku hotel, a potem pomyślimy co dalej.
     - O nie, moja droga, zabieram Cię do mnie. Pomieszkamy trochę razem, dobrze wiesz, że moje mieszkanie jest duże. Pomieścimy się. Zaraz po śniadaniu spakujemy Cię, a odwołaniem ślubu zajmiemy się w tygodniu. Razem damy radę.
     - Dziękuję, jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.
     - Oj, bo się zaczerwienię – mina Tomka była rozbrajająca.
     - No już nie bądź taki skromny – uśmiechnęłam się promiennie do Lechity.
     - No dobrze, w sumie i tak wszyscy wiedzą, że jestem wspaniały, przystojny i skromny – Kędi uśmiechał się cwaniacko.
     - Nie śmiem zaprzeczyć – uśmiechnęłam się do chłopaka.
Zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się do sypialni po moje rzeczy. Zabrałam wszystko co było moje w tym domu. Nie chciałam tu więcej wracać. Zanieśliśmy wszystkie rzeczy do auta Tomka. Ostatni raz cofnęłam się do mojego dotychczasowego domu. Wzięłam kartkę i długopis. „ To koniec. Jeśli kiedykolwiek mnie kochałeś, proszę, zostaw mnie i pozwól odejść” – napisałam na kartce. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Zdjęłam mój pierścionek zaręczynowy i położyłam razem z kluczami na kartce. Wyszłam z domu i zatrzasnęłam drzwi. Wsiadłam do samochodu.
      - Wszystko dobrze? – spytał Tomek, gdy zapinałam pas.
      - Tak, jedźmy – odpowiedziałam.
      - Zrobimy jeszcze zakupy, bo w lodówce już tylko światło świeci – dopiero po słowach Tomka zauważyłam, że zatrzymaliśmy się pod marketem.
      - Okej. To ja zrobię obiad, bo Ty robiłeś śniadanie – powiedziałam, zdając sobie sprawę, że spędziliśmy kilka godzin pakując moje rzeczy.
      - Okej.
W sklepie kupiliśmy produkty do przygotowania obiadu. Kupiliśmy także kilka innych rzeczy. Po godzinie przygotowywałam już obiad.

*** Damian ***
Obudziłem się w hotelu z bardzo obolałą głową. Pamiętałem, co się wczoraj wydarzyło. Jestem kompletnym idiotą. Zachciało mi się podwójnego życia. Teraz mam. Lena ma mnie dosyć i w sumie jej się nie dziwię. Zraniłem ją. Ona nigdy mi tego nie wybaczy. Ślubu nie będzie. Straciłem ją. Żałuję, bardzo żałuję tego co zrobiłem.

Podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Nie wyglądałem tak źle, nie licząc sińca na czole i podkrążonych oczu. Wziąłem prysznic i ubrałem się. Zapłaciłem za pokój i poszedłem do pubu. Nie chciałem wracać do domu. Bałem się, że zastanę tam pustkę. Po 2 godzinach udałem się do domu. Zastałem tam, to czego tak się obawiałem. Leny nie było. Jej rzeczy też. Była natomiast kartka, pierścionek i klucze. Poszedłem do salonu, wziąłem butelkę i upiłem się, po czym zasnąłem na podłodze.

                                                     ____________________________________
Hej Misiaki!!!
Mam dla Was dwójeczkę!!! 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D

Dzisiaj 2 ważne wydarzenia sportowe :)
Mecz Lecha z Zawiszą, na który jadę ^^
Oraz mecz naszych siatkarzy, za których będę trzemać kciuki <3

Pozdrawiam Was i życze miłego czytania :)

Szalona Fanatyczka 

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    Akcja powoli się rozwija i mam nadzieję, a nawet wiem to, że pociągniesz ją dalej w świetnym stylu.
    Czekam na nn :*
    Pozdrawiam i buziaki ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że Lenie pomógł przyjaciel Tomek :*
    No, no :* Zajebisty rozdział :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg auhdaiusdhaida awwww Tomuś jest taki wspaniały ♥
    Wielbię to opowiadanie <3
    Rozdział cudowny <3
    A Damianowi się należało!
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze... Kędi jest taki słodki.. <3
    Dlaczego ona nie może być z Kędim, no? Ja się pytam?
    On jest taki opiekuńczy... taki cudowny. <3
    Wczoraj zaimponował mi na meczu, gdy sfaulowali Formellę.
    I ten jego uśmiech! Jego dłoń! Aaaa! <3
    A co do Damiana to jestem ciekawa ja to się potoczy, bo wydaje mi się, że to nie koniec... ;)
    Czekam na next. :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. 43 year old Clinical Specialist Nathanial Longmuir, hailing from Windsor enjoys watching movies like Yumurta (Egg) and Poi. Took a trip to Himeji-jo and drives a Bugatti Type 57SC Atalante. nastepna strona

    OdpowiedzUsuń