wtorek, 30 grudnia 2014

5."Była to chwila zapomnienia i przyjemności"


*** Lena ***
Rozmowa z Łukaszem dużo mi dała. Zrozumiałam, że czas się ogarnąć. Muszę odwołać ten cholerny ślub i wziąć się w garść. Teo ma w sobie tyle optymizmu, że udzielił mi się on od Niego. Z jednej strony miałam nadzieję, że sobie poradzę, z drugiej jednak wątpiłam w to. Wolnym krokiem przemierzałam ulice zatłoczonego Poznania. Mijałam wiele osób, jednak moją szczególną uwagę przykuwały zakochane pary. Było widać, że są szczęśliwi. Przypominali mi mnie i Damiana. Kiedyś też tacy byliśmy. Jednak szczęście jest ulotne. Wszystko zniknęło jak bańka mydlana. Z Damianem żyłam w magicznym świecie. Widziałam wszystko przez różowe okulary. Żyłam w złudnym poczuciu bezpieczeństwa. Wierzyłam, że tak już będzie zawsze. Bajkowe życie u boku ukochanego. Sama się sobie dziwię, że byłam tak naiwna. Nagle, w jednym momencie to wszystko się skończyło. I nie było już szczęścia, nie było już Nas, nie było planów na przyszłość. Idealne życie się skończyło. Nie ma bajek, a książę na białym koniu nie istnieje. Ludzie zawodzą. Niestety.
Wchodziłam do mieszkania Tomka, mając nadzieję, że właściciela nie ma w środku. Na moje szczęście byłam sama. Weszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Wiedziałam, co chcę i co muszę zrobić, ale nie wiedziałam jak się za to zabrać. Tkwiłam tak bezczynnie prze dłuższy czas. Nagle usłyszałam, jak ktoś wchodzi do mieszkania. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
     - Lena, jesteś tam?
     - Tak, wejdź.
Tomek wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.
     - Chcesz mi coś powiedzieć? – pytanie Lechity nieco mnie zaskoczyło.
     - A powinnam? – spojrzałam wyczekująco na chłopaka.
     - Wiem o tej scenie w parku… -  szatyn chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam.
     - No tak, poczta pantoflowa działa. Nie możecie się zając swoimi problemami?! – zaczęłam krzyczeć.
     - Przepraszam, nie chciałem się wtrącać. Chciałem tylko pomóc.
     - To się nie wtrącaj! Wyjdź. – krzyknęłam, a Kędi wyszedł. Boże, jaką jestem kretynką. Wyładowałam swoją frustrację na Tomku, bo nie umiem sama poradzić sobie ze swoim życiem. On i Teo chcieli pomóc, bo się martwią, a ja idiotka po prostu wydarłam się na chłopaka. Było mi cholernie głupio. Wstałam i poszłam do salonu. Lechita siedział na kanapie.
    - Tomek, przepraszam. Wiem, że chcesz mi pomóc. Tyle dla mnie robisz, a ja zachowuję się jak kompletna kretynka. Przepraszam, po prostu już nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić.
Chłopak spojrzał na mnie ze zrozumieniem i poklepał miejsce obok siebie żebym usiadła. Zajęłam miejsce na kanapie, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
     - Hej, Lenka – Tomek ujął moją twarz w dłonie tak, abym spojrzał mu w oczy. – Nie musisz ciągle być dzielna i silna. Masz prawo do chwil słabości. W takich chwilach ja jestem obok Ciebie i zawsze Ci pomogę. Tylko musisz mi pozwolić dać sobie pomóc. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Razem damy radę ze wszystkim – Kędi pocałował mnie w czoło, a ja wtuliłam się w jego wysportowane ciało. Wiedziałam, że przy Tomku nic mi nie grozi. Dodawał mi siły i odwagi. Wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć. Był moim prawdziwym przyjacielem, był tym cichym aniołem, który podnosił mnie, gdy moje skrzydła zapominały jak latać.
     - Kocham Cię Tomek – powiedziałam, całując chłopaka w policzek. On wiedział o jaką miłość mi chodzi. Kochałam go jak brata. 
     - Też Cię kocham mała – Lechita odpowiedział mi tym samym. Szatyn siedział, a ja położyłam się na kanapie, kładąc głowę na jego kolana. Leżałam tak, a on bawił się kosmykiem moich włosów. Gdyby ktoś, kto nas nie zna, widział tę scenę, pomyślałby, że jesteśmy parą. Jednak nigdy nie ciągnęło nas do siebie w ten sposób. My po prostu czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie. Nikt nie znał mnie tak dobrze jak ten chłopak, nawet Damian. Wiedział o mnie wszystko. Znał moje dziwactwa i akceptował je. Ja również dobrze znałam jego. Znałam wszystkie ważne w jego życiu osoby i wiedziałam jakie ma problemy. Nieraz rozwiązywaliśmy je razem. Zawsze wspieraliśmy się i mogliśmy na siebie liczyć. Odczułam to zwłaszcza kiedy zabrakło taty. Mama pogrążyła się w żałobie. Bardzo się zmieniła. Nie była już tą moją mamą. Wtedy czułam jakbym straciła ich oboje. Byłam samotna i zrozpaczona. Wtedy Tomek szczególnie mnie wspierał. Dzięki niemu czułam, że jestem komuś potrzebna, że ktoś się mną interesuje. Gdyby nie On, nie wiem co by ze mną było. To on sprawiał, że w moim życiu gościło choć trochę kolorów. Poprawiał mi humor jedynie tym, że zadzwonił lub napisał smsa. Moja mama w tym czasie twierdziła, że Tomek sprowadzi mnie na złą drogę. Zawsze mówiła, że zna tych całych piłkarzy, rozkochują, robią dzieci i znikają. Tak naprawdę nie znała Kędziory, a już miała wyrobione zdanie na jego temat. Ale on jest inny. Nie można wszystkich mierzyć jedną miarą. Poza tym my zawsze byliśmy jak rodzeństwo i to się nigdy nie zmieniło. A zdanie mojej rodzicielki nie miało  żadnego wpływu na mój kontakt z Lechitą, bo nigdy na to nie pozwoliłam. Tomek był dla mnie ważniejszy. Tak naprawdę, przez całe moje życie coś się zmienia, ale nie relacja z Kędim.
      - Rzuciłaś pracę?
      - Tak, nie dałabym rady dłużej z nim pracować.
      - I dobrze. Odpoczniesz trochę. A odwoływaniem ślubu się nie martw, jutro się tym zajmiemy – chłopak uśmiechnął się, a ja odpowiedziałam tym samym.
      - Mamę będę musiała poinformować osobiście – na samą myśl o jej reakcji zrzedła mi mina. Zawsze była zadowolona, że jestem z Damianem. Czasami miałam wrażenie, że jego kocha bardziej niż mnie. Ja byłam przez nią non stop krytykowana, a on był idealny. Byłam o to zazdrosna, ale nic nie mogłam zrobić, niestety.
      - Pojedziemy jutro razem.
      - Ale znasz moją mamę.
      - Oj tam, najwyżej mi powie, że ona zna takich jak ja, że Cię rozkocham, zrobię Cię dziecko i zniknę.
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Kędi dobrze znał moją matkę. A śmialiśmy się, bo wiedzieliśmy, jak jej pomysły są nierealistyczne.
Spędzaliśmy tak razem czas , gdy dostałam smsa. Spojrzałam na wyświetlacz i moja mina mówiła wszystko.
      - Damian?
      - Tak – odpowiedziałam.
      - Czego chce?
      - Się spotkać. I przeprasza za dzisiaj.
      - Dobra, umów się z nim. Trzeba się go w końcu pozbyć.
      - Tomek, co Ty kombinujesz?
      - Spokojnie, zadzwonię do chłopaków i pójdziemy z Tobą. Grzecznie mu wytłumaczymy, że ma się odczepić.
      - Ale obiecaj, że nic mu nie zrobicie. Nie chcę, żebyście mieli przeze mnie kłopoty.
      - Obiecuję.
Umówiłam się z Damianem w parku na 17. Miałam jeszcze 2 godziny. Postanowiłam, że wezmę kąpiel. Potrzebowałam chwili relaksu i wypoczynku. Poszłam do łazienki, a Tomek dzwonił do chłopaków. Napuściłam pełną wannę gorącej wody i włączyłam melancholijną muzykę z mojego telefonu. Zdjęłam ubrania i weszłam do wody. Ułożyłam się wygodnie i  myślałam. Nie wiedziałam jak dalej będzie wyglądało moje życie. Czy poradzę sobie z konfrontacją z Damianem i mamą? Czy znajdę pracę? Wiedziałam jedno. Na pewno stałą częścią mojego życia będzie Tomek. Jak zawsze. W wannie przeleżałam prawie godzinę. Musiałam zagęścić ruchy, żeby się nie spóźnić. Na szczęście do parku nie było daleko i miałam iść tam pieszo. Ubrałam się, wysuszyłam włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Kiedy wyszłam z łazienki w salonie siedzieli Tomek, Maciek, Darek, Janek i Łukasz.
     - No to ale mam obstawę – uśmiechnęłam się, całując Lechitów w policzek na powitanie.
     - Lena, jest sprawa. To znaczy, bo ja mam pomysł – Gostek zaczął nieśmiało.
     - No to mów – uśmiechnęłam się zachęcająco.
     - Bo może, jakby Damian pomyślał, że już kogoś masz, to by się odczepił.
     - No może i tak.
     - No to ja pomyślałem, że Ty i Teo udawalibyście, że jesteście parą…
     - Że co?!
     - No bo widział Was dzisiaj, to wyglądałoby to wiarygodnie.
     - Czy Wy całkiem zwariowaliście? – oburzyłam się.
     - Lena, ja wiem, że to niezręczna sytuacja dla nas obojga, ale to może być sposób – Łukasz odezwał się, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony to było dziecinne. Bardzo dziecinne. Ale myśl, że mogłabym mieć spokój była kusząca.
     - Chyba całkiem zwariowałam. Zgadzam się – powiedziałam i zerknęłam na zegarek. – Musimy się zbierać – powiedziałam i wstałam z kanapy. Tomek, Maciek, Darek i Janek ruszyli przodem. Teo podszedł do mnie.
     - Chyba powinniśmy wyglądać na parę – powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
     - Masz rację – odpowiedziałam i splotłam nasze dłonie.
Szliśmy z Łukaszem za chłopakami, cały czas trzymając się za ręce. Wyglądaliśmy wiarygodnie. Przed wejściem do parku Łukasz objął mnie, a ja odwzajemniłam gest. Widząc Damiana, Teo pocałował mnie w skroń.
     - Damy radę. Ty dasz radę. Wiem to – powiedział, ale tak, bym tylko ja to słyszała. Muszę przyznać, że jego słowa mnie wzmocniły. Damian widział to, lecz stał niewzruszony. Razem Łukaszem ruszyliśmy w jego kierunku, a reszta chłopaków została przy wejściu, ale wszystko obserwowali.
      - Oj teatrzyk chyba się nie udał. Lena znam Cię za długo i wiem, że to jest sfingowane – Damian uśmiechnął się cwanie. No tak, o tym nie pomyślałam. Damian nie jest idiotą i wyczuł podstęp. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Z pomocą przyszedł mi Teodorczyk.
      - Ty, koleś, daj sobie na wstrzymanie. Lena jest teraz ze mną i jeśli się od niej nie odczepisz porozmawiamy inaczej – Łukasz spojrzał Damianowi prosto w oczy, a potem zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Spojrzał mi w oczy i skrócił dystans jaki był między nami, całując mnie. Położył ręce na mojej talii, a ja odruchowo wplotłam dłonie w jego blond włosy. Zaczęłam oddawać pocałunek. Nie ze względy na Damiana, zrobiłam to bo chciałam. W tamtym momencie nic się nie liczyło. Tylko my i nasze połączone usta. Kątem oka widziałam Damiana, który wychodził, ale nie obchodziło mnie to. Cały czas tkwiliśmy w tym pocałunku, bo żadne z nas nie miało ochoty go kończyć. W końcu oderwałam się od ciepłych warg blondyna.
     - Przepraszam, to chyba trwało za długo – powiedział patrząc mi w oczy, a ja czułam, że odpływam w błękicie jego tęczówek.
     - Nic się nie stało. Ale to nic nie znaczyło. Tak? – zapytałam, ale miałam nadzieję, że zaprzeczy, że powie, że to jednak coś dla niego znaczyło.
     - Tak – odpowiedział. Jednak tak. Zabolało. Myślałam, że tak można pocałować tylko kogoś do kogo coś się czuje. Myliłam się.
Z parku wychodziliśmy już idąc obok siebie. Odruchowo dotknęłam moich ust, na których nadal czułam smak ciepłych warg Teodorczyka. Miałam nadzieję, że tego nie zauważył. Widziałam spojrzenia chłopaków. W końcu oni to wszystko widzieli. To co się tam wydarzyło było dziwne. Ale wiem, że nie żałuję.
     - Co powiecie na kolację? W końcu musze się Wam odwdzięczyć – powiedziałam, kiedy wszyscy szliśmy do mieszkania Tomka.
     - Jestem za – Bedi jak zawsze ożywił się słysząc o jedzeniu.
     - No to zrobię Wam coś dobrego – uśmiechnęłam się do nich.
Cała nasza grupa zajęła się rozmową. Łukasz był jednak jakiś inny. Zauważyłam to. Bałam się, że chodzi o ten pocałunek. Miałam nadzieję, że nie. Nie chciałam mieszać mu w życiu.
Oczywiście ledwo weszliśmy do mieszkania, a ta banda rzuciła się na Fifę. Duże dzieci. Ja poszłam wziąć się za obiecaną kolację. Kiedy kroiłam warzywa do kuchni wszedł Łukasz.
     - Wszystko w porządku? – spytałam, widząc, że coś jest nie tak.
     - Lena, bo ja… Ten pocałunek… Mam wyrzuty sumienia.
     - Dlaczego? – spojrzałam na chłopaka, nie rozumiejąc co chce mi powiedzieć.
     - Bo wiesz, ja mam dziewczynę… I… Nie chcę, żeby to namieszało Ci w głowie…
     - Oj Łukasz, zróbmy tak, w tamtym momencie byliśmy aktorami, tak jak w kinie. Ale tamta scena została już nagrana. Teraz czas przejść do następnej. Rozumiesz?
     - Tak i powiem Ci, że odetchnąłem z ulgą. Bałem się, że to coś zmieni między nami – zobaczyłam dawny uśmiech Teo.
     - Jest okej, a to nic nie zmienia- odwzajemniłam uśmiech. Łukasz podszedł do mnie przytulił.

     - Zawołaj resztę tej watahy na kolację – uśmiechnęłam się, kiedy blondyn odsunął się ode mnie. Chłopak posłusznie poszedł po nich. Przy kolacji atmosfera była taka jak zawsze. Wszyscy śmiali się i wygłupiali. Było jak zawsze. Ja jednak wiedziałam, że o tym co wydarzyło się w parku nie zapomnę. Była to chwila zapomnienia i przyjemności. Ale wspomnienie tego będę nosić w sobie i będę wracać do niego, kiedy będę tego potrzebowała…


____________________________________
Hej Kochane !!!
Przepraszam Was, że tak długo mnie nie było. Wena jest czasu nie ma :C
Przepraszam Was również za ten rozdział, nie jest najlepszy, wiem :/

Chciałabym ten rozdział zadedykować Klaudii, dziękuję Ci kochana za to, że swoim blogiem czynisz ze mnie lepszą pisarkę i lepszego człowieka :***

W związku z tym, że aktualnie mam 3 blogi rozdziały tutaj będą pojawiały się raz w miesiącu :)

Zostawiam Wam linka do nowego bloga, którego tworzę wraz z Kolorową Bielą :3

Jestem ciekawa, jak Wam się podoba postać Łukasza ^^
Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na opinię :)


Szalona Fanatyczka 
Ps: Specjalnie dla Was Teo :***