*** Lena ***
Rozmowa z Łukaszem dużo mi dała. Zrozumiałam, że czas się
ogarnąć. Muszę odwołać ten cholerny ślub i wziąć się w garść. Teo ma w sobie
tyle optymizmu, że udzielił mi się on od Niego. Z jednej strony miałam
nadzieję, że sobie poradzę, z drugiej jednak wątpiłam w to. Wolnym krokiem
przemierzałam ulice zatłoczonego Poznania. Mijałam wiele osób, jednak moją
szczególną uwagę przykuwały zakochane pary. Było widać, że są szczęśliwi.
Przypominali mi mnie i Damiana. Kiedyś też tacy byliśmy. Jednak szczęście jest
ulotne. Wszystko zniknęło jak bańka mydlana. Z Damianem żyłam w magicznym
świecie. Widziałam wszystko przez różowe okulary. Żyłam w złudnym poczuciu
bezpieczeństwa. Wierzyłam, że tak już będzie zawsze. Bajkowe życie u boku
ukochanego. Sama się sobie dziwię, że byłam tak naiwna. Nagle, w jednym
momencie to wszystko się skończyło. I nie było już szczęścia, nie było już Nas,
nie było planów na przyszłość. Idealne życie się skończyło. Nie ma bajek, a
książę na białym koniu nie istnieje. Ludzie zawodzą. Niestety.
Wchodziłam do mieszkania Tomka, mając nadzieję, że
właściciela nie ma w środku. Na moje szczęście byłam sama. Weszłam do swojego
pokoju i usiadłam na łóżku. Wiedziałam, co chcę i co muszę zrobić, ale nie
wiedziałam jak się za to zabrać. Tkwiłam tak bezczynnie prze dłuższy czas.
Nagle usłyszałam, jak ktoś wchodzi do mieszkania. Po chwili usłyszałam pukanie
do drzwi.
- Lena, jesteś
tam?
- Tak, wejdź.
Tomek wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.
- Chcesz mi coś
powiedzieć? – pytanie Lechity nieco mnie zaskoczyło.
- A powinnam? –
spojrzałam wyczekująco na chłopaka.
- Wiem o tej
scenie w parku… - szatyn chciał coś
jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam.
- No tak, poczta
pantoflowa działa. Nie możecie się zając swoimi problemami?! – zaczęłam
krzyczeć.
- Przepraszam,
nie chciałem się wtrącać. Chciałem tylko pomóc.
- To się nie
wtrącaj! Wyjdź. – krzyknęłam, a Kędi wyszedł. Boże, jaką jestem kretynką.
Wyładowałam swoją frustrację na Tomku, bo nie umiem sama poradzić sobie ze
swoim życiem. On i Teo chcieli pomóc, bo się martwią, a ja idiotka po prostu
wydarłam się na chłopaka. Było mi cholernie głupio. Wstałam i poszłam do
salonu. Lechita siedział na kanapie.
- Tomek,
przepraszam. Wiem, że chcesz mi pomóc. Tyle dla mnie robisz, a ja zachowuję się
jak kompletna kretynka. Przepraszam, po prostu już nie umiem sobie z tym
wszystkim poradzić.
Chłopak spojrzał na mnie ze zrozumieniem i poklepał miejsce
obok siebie żebym usiadła. Zajęłam miejsce na kanapie, a po moich policzkach
zaczęły spływać łzy.
- Hej, Lenka –
Tomek ujął moją twarz w dłonie tak, abym spojrzał mu w oczy. – Nie musisz
ciągle być dzielna i silna. Masz prawo do chwil słabości. W takich chwilach ja
jestem obok Ciebie i zawsze Ci pomogę. Tylko musisz mi pozwolić dać sobie
pomóc. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Razem damy radę ze wszystkim
– Kędi pocałował mnie w czoło, a ja wtuliłam się w jego wysportowane ciało.
Wiedziałam, że przy Tomku nic mi nie grozi. Dodawał mi siły i odwagi. Wiedziałam,
że zawsze mogę na niego liczyć. Był moim prawdziwym przyjacielem, był tym
cichym aniołem, który podnosił mnie, gdy moje skrzydła zapominały jak latać.
- Kocham Cię
Tomek – powiedziałam, całując chłopaka w policzek. On wiedział o jaką miłość mi
chodzi. Kochałam go jak brata.
- Też Cię kocham
mała – Lechita odpowiedział mi tym samym. Szatyn siedział, a ja położyłam się
na kanapie, kładąc głowę na jego kolana. Leżałam tak, a on bawił się kosmykiem
moich włosów. Gdyby ktoś, kto nas nie zna, widział tę scenę, pomyślałby, że jesteśmy
parą. Jednak nigdy nie ciągnęło nas do siebie w ten sposób. My po prostu
czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie. Nikt nie znał mnie tak dobrze jak
ten chłopak, nawet Damian. Wiedział o mnie wszystko. Znał moje dziwactwa i
akceptował je. Ja również dobrze znałam jego. Znałam wszystkie ważne w jego
życiu osoby i wiedziałam jakie ma problemy. Nieraz rozwiązywaliśmy je razem.
Zawsze wspieraliśmy się i mogliśmy na siebie liczyć. Odczułam to zwłaszcza
kiedy zabrakło taty. Mama pogrążyła się w żałobie. Bardzo się zmieniła. Nie
była już tą moją mamą. Wtedy czułam jakbym straciła ich oboje. Byłam samotna i
zrozpaczona. Wtedy Tomek szczególnie mnie wspierał. Dzięki niemu czułam, że
jestem komuś potrzebna, że ktoś się mną interesuje. Gdyby nie On, nie wiem co
by ze mną było. To on sprawiał, że w moim życiu gościło choć trochę kolorów.
Poprawiał mi humor jedynie tym, że zadzwonił lub napisał smsa. Moja mama w tym
czasie twierdziła, że Tomek sprowadzi mnie na złą drogę. Zawsze mówiła, że zna
tych całych piłkarzy, rozkochują, robią dzieci i znikają. Tak naprawdę nie
znała Kędziory, a już miała wyrobione zdanie na jego temat. Ale on jest inny.
Nie można wszystkich mierzyć jedną miarą. Poza tym my zawsze byliśmy jak
rodzeństwo i to się nigdy nie zmieniło. A zdanie mojej rodzicielki nie
miało żadnego wpływu na mój kontakt z
Lechitą, bo nigdy na to nie pozwoliłam. Tomek był dla mnie ważniejszy. Tak
naprawdę, przez całe moje życie coś się zmienia, ale nie relacja z Kędim.
- Rzuciłaś pracę?
- Tak, nie
dałabym rady dłużej z nim pracować.
- I dobrze.
Odpoczniesz trochę. A odwoływaniem ślubu się nie martw, jutro się tym zajmiemy
– chłopak uśmiechnął się, a ja odpowiedziałam tym samym.
- Mamę będę
musiała poinformować osobiście – na samą myśl o jej reakcji zrzedła mi mina.
Zawsze była zadowolona, że jestem z Damianem. Czasami miałam wrażenie, że jego
kocha bardziej niż mnie. Ja byłam przez nią non stop krytykowana, a on był
idealny. Byłam o to zazdrosna, ale nic nie mogłam zrobić, niestety.
- Pojedziemy
jutro razem.
- Ale znasz moją
mamę.
- Oj tam,
najwyżej mi powie, że ona zna takich jak ja, że Cię rozkocham, zrobię Cię
dziecko i zniknę.
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Kędi dobrze znał moją matkę. A
śmialiśmy się, bo wiedzieliśmy, jak jej pomysły są nierealistyczne.
Spędzaliśmy tak razem czas , gdy dostałam smsa. Spojrzałam
na wyświetlacz i moja mina mówiła wszystko.
- Damian?
- Tak –
odpowiedziałam.
- Czego chce?
- Się spotkać. I
przeprasza za dzisiaj.
- Dobra, umów
się z nim. Trzeba się go w końcu pozbyć.
- Tomek, co Ty
kombinujesz?
- Spokojnie,
zadzwonię do chłopaków i pójdziemy z Tobą. Grzecznie mu wytłumaczymy, że ma się
odczepić.
- Ale obiecaj, że nic mu nie zrobicie. Nie
chcę, żebyście mieli przeze mnie kłopoty.
- Obiecuję.
Umówiłam się z Damianem w parku na 17. Miałam jeszcze 2
godziny. Postanowiłam, że wezmę kąpiel. Potrzebowałam chwili relaksu i
wypoczynku. Poszłam do łazienki, a Tomek dzwonił do chłopaków. Napuściłam pełną
wannę gorącej wody i włączyłam melancholijną muzykę z mojego telefonu. Zdjęłam
ubrania i weszłam do wody. Ułożyłam się wygodnie i myślałam. Nie wiedziałam jak dalej będzie
wyglądało moje życie. Czy poradzę sobie z konfrontacją z Damianem i mamą? Czy
znajdę pracę? Wiedziałam jedno. Na pewno stałą częścią mojego życia będzie
Tomek. Jak zawsze. W wannie przeleżałam prawie godzinę. Musiałam zagęścić
ruchy, żeby się nie spóźnić. Na szczęście do parku nie było daleko i miałam iść
tam pieszo. Ubrałam się, wysuszyłam włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Kiedy
wyszłam z łazienki w salonie siedzieli Tomek, Maciek, Darek, Janek i Łukasz.
- No to ale mam
obstawę – uśmiechnęłam się, całując Lechitów w policzek na powitanie.
- Lena, jest
sprawa. To znaczy, bo ja mam pomysł – Gostek zaczął nieśmiało.
- No to mów –
uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Bo może, jakby
Damian pomyślał, że już kogoś masz, to by się odczepił.
- No może i tak.
- No to ja pomyślałem, że Ty i Teo
udawalibyście, że jesteście parą…
- Że co?!
- No bo widział
Was dzisiaj, to wyglądałoby to wiarygodnie.
- Czy Wy całkiem
zwariowaliście? – oburzyłam się.
- Lena, ja wiem,
że to niezręczna sytuacja dla nas obojga, ale to może być sposób – Łukasz
odezwał się, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony to było
dziecinne. Bardzo dziecinne. Ale myśl, że mogłabym mieć spokój była kusząca.
- Chyba całkiem
zwariowałam. Zgadzam się – powiedziałam i zerknęłam na zegarek. – Musimy się
zbierać – powiedziałam i wstałam z kanapy. Tomek, Maciek, Darek i Janek ruszyli
przodem. Teo podszedł do mnie.
- Chyba
powinniśmy wyglądać na parę – powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Masz rację –
odpowiedziałam i splotłam nasze dłonie.
Szliśmy z Łukaszem za chłopakami, cały czas trzymając się za
ręce. Wyglądaliśmy wiarygodnie. Przed wejściem do parku Łukasz objął mnie, a ja
odwzajemniłam gest. Widząc Damiana, Teo pocałował mnie w skroń.
- Damy radę. Ty dasz radę. Wiem to –
powiedział, ale tak, bym tylko ja to słyszała. Muszę przyznać, że jego słowa
mnie wzmocniły. Damian widział to, lecz stał niewzruszony. Razem Łukaszem
ruszyliśmy w jego kierunku, a reszta chłopaków została przy wejściu, ale
wszystko obserwowali.
- Oj teatrzyk
chyba się nie udał. Lena znam Cię za długo i wiem, że to jest sfingowane –
Damian uśmiechnął się cwanie. No tak, o tym nie pomyślałam. Damian nie jest
idiotą i wyczuł podstęp. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Z pomocą
przyszedł mi Teodorczyk.
- Ty, koleś, daj
sobie na wstrzymanie. Lena jest teraz ze mną i jeśli się od niej nie odczepisz
porozmawiamy inaczej – Łukasz spojrzał Damianowi prosto w oczy, a potem zrobił
coś, czego się nie spodziewałam. Spojrzał mi w oczy i skrócił dystans jaki był
między nami, całując mnie. Położył ręce na mojej talii, a ja odruchowo wplotłam
dłonie w jego blond włosy. Zaczęłam oddawać pocałunek. Nie ze względy na
Damiana, zrobiłam to bo chciałam. W tamtym momencie nic się nie liczyło. Tylko
my i nasze połączone usta. Kątem oka widziałam Damiana, który wychodził, ale
nie obchodziło mnie to. Cały czas tkwiliśmy w tym pocałunku, bo żadne z nas nie
miało ochoty go kończyć. W końcu oderwałam się od ciepłych warg blondyna.
- Przepraszam, to
chyba trwało za długo – powiedział patrząc mi w oczy, a ja czułam, że odpływam
w błękicie jego tęczówek.
- Nic się nie
stało. Ale to nic nie znaczyło. Tak? – zapytałam, ale miałam nadzieję, że
zaprzeczy, że powie, że to jednak coś dla niego znaczyło.
- Tak –
odpowiedział. Jednak tak. Zabolało. Myślałam, że tak można pocałować tylko
kogoś do kogo coś się czuje. Myliłam się.
Z parku wychodziliśmy już idąc obok siebie. Odruchowo
dotknęłam moich ust, na których nadal czułam smak ciepłych warg Teodorczyka.
Miałam nadzieję, że tego nie zauważył. Widziałam spojrzenia chłopaków. W końcu
oni to wszystko widzieli. To co się tam wydarzyło było dziwne. Ale wiem, że nie
żałuję.
- Co powiecie na
kolację? W końcu musze się Wam odwdzięczyć – powiedziałam, kiedy wszyscy
szliśmy do mieszkania Tomka.
- Jestem za –
Bedi jak zawsze ożywił się słysząc o jedzeniu.
- No to zrobię
Wam coś dobrego – uśmiechnęłam się do nich.
Cała nasza grupa zajęła się rozmową. Łukasz był jednak jakiś
inny. Zauważyłam to. Bałam się, że chodzi o ten pocałunek. Miałam nadzieję, że
nie. Nie chciałam mieszać mu w życiu.
Oczywiście ledwo weszliśmy do mieszkania, a ta banda rzuciła
się na Fifę. Duże dzieci. Ja poszłam wziąć się za obiecaną kolację. Kiedy
kroiłam warzywa do kuchni wszedł Łukasz.
- Wszystko w
porządku? – spytałam, widząc, że coś jest nie tak.
- Lena, bo ja…
Ten pocałunek… Mam wyrzuty sumienia.
- Dlaczego? –
spojrzałam na chłopaka, nie rozumiejąc co chce mi powiedzieć.
- Bo wiesz, ja mam dziewczynę… I… Nie chcę,
żeby to namieszało Ci w głowie…
- Oj Łukasz,
zróbmy tak, w tamtym momencie byliśmy aktorami, tak jak w kinie. Ale tamta
scena została już nagrana. Teraz czas przejść do następnej. Rozumiesz?
- Tak i powiem
Ci, że odetchnąłem z ulgą. Bałem się, że to coś zmieni między nami – zobaczyłam
dawny uśmiech Teo.
- Jest okej, a to
nic nie zmienia- odwzajemniłam uśmiech. Łukasz podszedł do mnie przytulił.
- Zawołaj resztę
tej watahy na kolację – uśmiechnęłam się, kiedy blondyn odsunął się ode mnie.
Chłopak posłusznie poszedł po nich. Przy kolacji atmosfera była taka jak
zawsze. Wszyscy śmiali się i wygłupiali. Było jak zawsze. Ja jednak wiedziałam,
że o tym co wydarzyło się w parku nie zapomnę. Była to chwila zapomnienia i
przyjemności. Ale wspomnienie tego będę nosić w sobie i będę wracać do niego,
kiedy będę tego potrzebowała…
____________________________________
Hej Kochane !!!
Przepraszam Was, że tak długo mnie nie było. Wena jest czasu nie ma :C
Przepraszam Was również za ten rozdział, nie jest najlepszy, wiem :/
Chciałabym ten rozdział zadedykować Klaudii, dziękuję Ci kochana za to, że swoim blogiem czynisz ze mnie lepszą pisarkę i lepszego człowieka :***
W związku z tym, że aktualnie mam 3 blogi rozdziały tutaj będą pojawiały się raz w miesiącu :)
Zostawiam Wam linka do nowego bloga, którego tworzę wraz z Kolorową Bielą :3
Jestem ciekawa, jak Wam się podoba postać Łukasza ^^
Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na opinię :)
Szalona Fanatyczka
Ps: Specjalnie dla Was Teo :***